Bariera milczenia o przypadkach homoseksualizmu i pedofilii wśród duchowieństwa została przełamana. Jednak część wiernych i duchownych poruszanie tych kwestii traktuje ciągle jako atak wymierzony w Kościół - stwierdza Rzeczpospolita.
- Jako były rektor seminarium mogę zaświadczyć, że w Polsce na pewno nigdzie nie ma takiego patologicznego środowiska jak w austriackim seminarium w St. Pölten - mówi ks. prof. Paweł Bortkiewicz ze Zgromadzenia Chrystusowców. - Rektorem tamtejszego seminarium był ksiądz wydalony z Niemiec za swoje skłonności homoseksualne, a procedura przyjmowania do tego seminarium była niezgodna z wymogami kościelnymi. Dlatego w St. Pölten mógł znaleźć się wydalony z polskiego seminarium kleryk Piotr Z., który w Austrii kilka dni temu został skazany za posiadanie i rozpowszechnianie pornografii dziecięcej. Zamknięcie seminarium w Austrii z uwagi na praktyki homoseksualne, wcześniej afery homoseksualne i pedofilskie w USA i kilku krajach Europy Zachodniej, dwa lata temu sprawa arcybiskupa Juliusza Paetza w Polsce oraz niedawny wyrok na proboszcza z Tylawy - te sprawy bulwersują opinię publiczną. Do tego doszła informacja o wszczęciu śledztwa w sprawie pedofilii, o którą oskarżyła ks. prałata Henryka J. matka ministranta. Tej ostatniej sprawy, podkreślają nasi rozmówcy, nie można stawiać na równi z poprzednimi. - Pozytywne jest to, że te sprawy wychodzą na jaw i stają się przedmiotem debaty publicznej - mówi biskup Tadeusz Pieronek. - Ale negatywnym zjawiskiem jest, że środki przekazu przyjmują zbyt szeroką rolę w tym procesie. Prowadzą śledztwo, oskarżają i wykonują wyrok - co dla ludzi, którzy okazują się być niewinnymi, oznacza publiczną śmierć. Ale biskupa Pieronka, co podkreśla, nie dziwi to, gdyż przeżywamy swoistą rewolucję w mówieniu o zjawiskach dotąd zakrywanych, a które nie dotyczą tylko zjawiska homoseksualizmu wśród duchowieństwa. Biskupa Pieronka specjalnie to jednak nie dziwi, gdyż przeżywamy swoistą rewolucję w mówieniu o zjawiskach dotąd zakrywanych, a które nie dotyczą jedynie homoseksualizmu wśród duchowieństwa. - Tego typu rewolucja jest trudna do przeprowadzenia środkami cywilizowanymi. Możliwe, że za 10 - 20 lat to się wyklaruje i środki przekazu znajdą swoje miejsce, nie naruszając kompetencji organów ścigania i karania. Brak jednej miary? Nasi rozmówcy zwracają uwagę na właściwą i wyważoną, ale zdecydowaną reakcję arcybiskupa Tadeusza Gocłowskiego na doniesienia o wszczęciu postępowania w sprawie podejrzeń wobec ks. Henryka J. Inną niż pierwsze reakcje hierarchów Kościoła na publiczną wiadomość o zarzutach stawianych abp. Paetzowi, mimo że sprawa była udokumentowana, a decyzja o usunięciu z urzędu przygotowywana w Watykanie. I to jest - ich zdaniem - wyraźna zmiana postaw. Niemniej istnieje ciągle grupa osób - świeckich i duchownych - którym trudno przyjąć do wiadomości podejrzenia i fakty o nadużyciach seksualnych wśród duchowieństwa. - Jest to wynikiem przyzwyczajenia do budowania swojej religijności na personalnym zaufaniu do osobistości - mówi Paweł Milcarek, redaktor naczelny kwartalnika "Christianitas". - Drugim powodem jest motywacja "polityczna", odziedziczona po czasach PRL, w której tego rodzaju podejrzenia i oskarżenia księży były atakiem na Kościół. Dlatego trzeba było zwierać szeregi i bronić Kościoła. Niemniej biskup Pieronek widzi w opisywaniu przez media patologicznych zjawisk w różnych grupach społecznych brak stosowania jednej miary.
Rusza również pilotażowy program przekazywania zasiłków na specjalną kartę płatniczą.
Tornistry trafią do uczniów jednej ze szkół prowadzonych przez misjonarki.
Caritas rozpoczęła zbiórkę na remont Ośrodka dla osób w kryzysie bezdomności w Poznaniu.
"Nikt (nikogo) nie słucha" - powiedział szef sztabu UNFICYP płk Ben Ramsay. "Błąd to kwestia czasu"
Wydarzenie mogło oglądać na ekranach telewizorów ponad 500 milionów ludzi na całym świecie.