Gdańska kuria ma dość. Arcybiskup Tadeusz Gocłowski chce, by ksiądz Henryk Jankowski ustąpił z funkcji proboszcza parafii św. Brygidy - informuje w środę Gazeta Wyborcza.
Dziennik donosi: O zamiarze arcybiskupa dowiedzieliśmy się nieoficjalnie w kręgu gdańskiej kurii. Dlaczego po 34 latach w parafii św. Brygidy prałat ma odejść? Nie chodzi wcale o niedawne posądzenie go o molestowanie seksualne ministranta - gdańscy księża w to nie wierzą - lecz o zeznania tego nastolatka i innych świadków świadczące o deprawacji chłopaka przez prałata. Zapytaliśmy wczoraj samego abp. Tadeusza Gocłowskiego: - Czy ksiądz Jankowski zostanie odwołany? - Arcybiskup Gocłowski o tym poważnie myśli - odpowiedział nam, mówiąc o sobie w trzeciej osobie. - Wyśle go Ksiądz Arcybiskup jako kapelana do centrum sióstr brygidek? - Bardzo dobry pomysł! Zapytajcie księdza Jankowskiego, co o tym myśli. Prałat Jankowski się obrusza: - Nie mam zamiaru ustąpić. Dlaczego miałbym to robić? Dowiedzieliśmy się jednak, że gdańska kuria jest zdeterminowana, by tak czy inaczej usunąć go ze św. Brygidy. - Ale załatwianie sprawy dekretem nie jest w stylu księdza arcybiskupa, nie chce też prowokować wielbicieli prałata do wybijania szyb w kurii - mówi osoba blisko związana z kurią. - Najpierw arcybiskup spróbuje przekonać księdza do odejścia. Scenariusz ma być następujący. Ks. Jankowski - który ma 68 lat, czyli siedem lat do emerytury - sam ogłasza z ambony swoje odejście z powodu złego stanu zdrowia i przedstawia wiernym następcę. Następnie przenosi się do Centrum Ekumenicznego Brygidek, które sam wybudował, i zostaje kapelanem sióstr. Miałby status emeryta i nie wygłaszał już kazań. Terminu odejścia prałata jeszcze nie ma. Kuria chce poczekać do czasu, gdy media stracą zainteresowanie sprawą, by nie powstało wrażenie działania pod ich presją. Śledztwo dotyczące domniemanej pedofilii toczy się od trzech tygodni, ks. Jankowski nie jest podejrzanym. Jednak świadkowie mówili prokuratorowi o deprawowaniu byłego ministranta przez prałata. 16-letni Sławomir R. faktu molestowania nie potwierdził, ale opowiedział o alkoholowych libacjach na plebanii. Przyznał się do zażywania narkotyków. Zeznał, że pieniędzy na rozrywki dostarczał mu ksiądz proboszcz. - Arcybiskup zna zeznania chłopaka i uważa, że na plebanii św. Brygidy działy się rzeczy przerażające - mówi nasz rozmówca. Ksiądz Jankowski to w Gdańsku postać bardzo znana. Był w stoczni ze strajkującymi robotnikami w sierpniu 1980 r. Dzięki niemu kościół św. Brygidy stał się bastionem "Solidarności" i demokratycznej opozycji. Ksiądz był powiernikiem Lecha Wałęsy, pomagał opozycjonistom, tu mogli swobodnie spotykać się z zachodnimi dziennikarzami, kościół odwiedzały głowy państw. Już wówczas jednak gdańszczan raził wystawny tryb życia prałata. W latach 90. kłopotliwe dla hierarchii stały się jego antysemickie wystąpienia. Prałat był też wrogiem przystąpienia Polski do Unii Europejskiej.
Cyklon doprowadził też do bardzo dużych zniszczeń na wyspie Majotta.
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.