Bezcenne bulle papieskie zwrócił płockiej kurii na łożu śmierci niemiecki sanitariusz wojenny - informuje Gazeta Wyborcza.
13 października będzie można je zobaczyć w Wyższym Seminarium Duchownym w Płocku. Ocalone dokumenty pochodzą z 1424 i 1708 r. Zapisano w nich przywileje udzielone przez stolicę apostolską płockim benedyktynom, którzy później przenieśli się do Pułtuska, zabierając bulle ze sobą. W 1944 r. uciekające przed Armią Czerwoną wojska niemieckie stanęły w Pułtusku. Był z nimi sanitariusz o nazwisku Palm przypadkiem zakwaterowany w plebani przy pułtuskiej bazylice. Budynek był już wielokrotnie plądrowany, na podłogach leżały porozrzucane sprzęty, szaty liturgiczne. Wśród nich Palm zauważył stare pergaminowe pisma. Ponieważ przed wojną studiował teologię oraz klasykę i znał łacinę, szybko zdał sobie sprawę, jaki skarb ma w rękach. Ukrył go pod wojskowym płaszczem i tak przechował do końca wojny. Jak sam potem mówił - bulle były dla niego jak relikwie. Po wojnie Palm próbował zwrócić starodruki, ale nie bardzo wiedział komu. W końcu pomógł mu proboszcz katolickiej parafii w Bretten k. Karlsruhe, zapalony historyk. Znalazł kogoś, kto odczytał w bulli nazwę miasta - Płock. I skontaktował się z tutejszą kurią. W sierpniu 88-letni, schorowany Palm, wręczył bulle ks. Andrzejowi Leleniowi z płockiego seminarium. Powiedział polskiemu księdzu: - Teraz mogę już odejść do wieczności. Miesiąc później zmarł.
W kilkuset kościołach w Polsce można bezgotówkowo złożyć ofiarę.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.