W odwecie za zabójstwo reżysera Theo van Gogha przez radykała islamskiego próbowano podpalić meczety i podłożono bombę pod szkołą. Islamiści grożą ścinaniem politykom głów - poinformowała na pierwszej stronie Gazeta Wyborcza.
W poniedziałek o 3.30 nad ranem potężna eksplozja obudziła mieszkańców jednej z dzielnic Eindhoven. Wybuch poważnie uszkodził wejście do szkoły islamskiej Tarik Ibnoe Ziyad. Nikt nie zginął, ale straty materialne są duże. A ludzie w szoku. To kolejny akt niepokojów, które ogarniają Holandię od tygodnia, gdy muzułmański fanatyk zabił Theo van Gogha. Van Gogh był autorem filmu "Podporządkowanie" o ciężkim losie kobiet w islamie, dla części muzułmanów - bluźnierczego, bo pokazywał np. wersety Koranu wypisane na nagim ciele. W ubiegły wtorek Mohammed Bouyeri, z pochodzenia Marokańczyk, strzela do reżysera, o potem dźga go śmiertelnie nożem. Gazety spekulują, że to zemsta, dżihad... Jeszcze we wtorek 20 tys. mieszkańców Amsterdamu wychodzi na ulice, by protestować przeciw "mordowaniu wolności słowa". W środę policja aresztuje przyjaciół Marokańczyka. Pojawiają się spekulacje, że miał kontakty z al Kaidą - z siatkami w Casablance i Hiszpanii. Holenderska skrajna prawica krzyczy: "Dosyć islamu w Holandii!". Słowa przechodzą w czyny. W miniony weekend dochodzi do nieudanych prób podpaleń meczetów, m.in. w Rotterdamie, Bredzie, Utrechcie. Do meczetu w Amsterdamie ktoś wrzuca świńską głowę. Policja podejrzewa się, że stoją za tym bojówkarze skrajnej prawicy. Działają też radykałowie muzułmańscy. Dwóch z nich publicznie grozi obcięciem głowy przywódcy populistycznej prawicy Geertowi Wildersowi, który zapowiadał, że będzie "walczyć z islamizmem zalewającym Holandię". W sobotę policja ich aresztuje. W 16-mln Holandii żyje 900 tys. muzułmanów. Ich masowy napływ zaczął się w latach 60. Jeszcze niedawno Holendrzy żyli w zgodzie z imigrantami. Teraz wydaje się, że budowane mozolnie na tolerancji i poszanowaniu odmienności społeczeństwo wieloetniczne jest podzielone i leży w gruzach. Holendrzy boją się fundamentalizmu islamskiego, a potomkowie imigrantów z Maroka czy Turcji - nietolerancji. W sondażu telewizji RTL Nieuws niemal połowa Holendrów deklaruje, że od morderstwa van Gogha jest mniej tolerancyjna wobec islamu. Konflikt ma echa w sąsiedniej Belgii. Szef belgijskiego MSW Patrick Dewael, liberał, zapowiedział wczoraj ostry rządowy plan walki z radykalnym islamizmem. Meczety i szkoły koraniczne mają być inwigilowane, by wyłapywać duchownych wzywających do przemocy. - Holendrów dopadła islamofobia - mówi "Gazecie" profesor Herman L. Beck, badający islam w Holandii na Uniwersytecie w Tilburgu. - Mam nadzieję, że na krótko. Większość muzułmanów rozumie, że w Holandii nie ma miejsca na szariat, a Holendrzy wiedzą, że nie wszyscy muzułmanie to fundamentaliści.
„Będziemy działać w celu ochrony naszych interesów gospodarczych”.
Propozycja amerykańskiego przywódcy spotkała się ze zdecydowaną krytyką.
Strona cywilna domagała się kary śmierci dla wszystkich oskarżonych.
Franciszek przestrzegł, że może ona też być zagrożeniem dla ludzkiej godności.
Dyrektor UNAIDS zauważył, że do 2029 r. liczba nowych infekcji może osiągnąć 8,7 mln.