Ilekroć w Polsce zdarzy się, że ktoś publicznie poruszy kwestie choćby tylko marginalnie zatrącające o stosunki państwo - Kościół, mam wrażenie, że wkracza na pole minowe - napisała w Trybuna posłanka SLD Katarzyna Maria Piekarska. [**Porozmawiaj o tym na FORUM![][1]**][2] [1]: zdjecia/zdjecia/wprzod.gif [2]: http://forum.wiara.pl
Zewsząd rozlegają się szepty, napomnienia, czy wręcz alarmistyczne sygnały: nie dotykać – grozi wybuchem konfliktu! Najsmutniejsze zaś jest to, że ci, którzy tych rad udzielają (zapewne w najlepszej wierze), nie dostrzegają, co w istocie kryje się za takim postawieniem sprawy. Śledząc wypowiedzi z lewej i prawej strony sceny politycznej można wysnuć taki oto wniosek: postawienie publicznie kwestii stosunków państwo – Kościół, w państwie demokratycznym, jakim jest Polska, naraża na szwank jej interes, ba rację stanu. Czyje zobowiązanie Jest to konkluzja w swej wymowie przerażająca! Czy nie oznacza ona, że w stosunkach tych nie ma równowagi, a jest niejawny dyktat, którego upublicznienie szkodę przynieść może temu, komu warunki są narzucane? Czy państwo pozostaje zakładnikiem kogoś, czy czegoś? Bo i takie wątpliwości przychodzą mi do głowy, gdy słucham wypowiedzi niektórych przedstawicieli dawnej opozycji – demokratycznej przecież. Jeśli nawet czują się oni zobowiązani do spłacenia pewnego długu wdzięczności za okazaną im pomoc przy przejęciu odpowiedzialności za kraj (jak zgodnie określa się często objęcie władzy w państwie – wprawdzie oznacza to samo, ale jak brzmi!) to przecież było to ich osobiste zobowiązanie, nie uczynili go w imieniu społeczeństwa. Takie twierdzenie byłoby doprawdy kolosalnym nadużyciem! A i Kościół – w co wierzę – udzielił tej pomocy zgodnie z zasadami, które głosi – w intencji dobra społeczeństwa, w którym funkcjonuje, a więc bezinteresownie. Zatem skąd to milczące założenie, że wszystko, cokolwiek dzieje się w obrębie spraw tyczących kościołów, przede wszystkim zaś Kościoła katolickiego, szczególnie w sferze jego najzupełniej doczesnej – ekonomicznej, jest nietykalne i takie ma pozostać? Nawet jeśli narusza to zasadę sprawiedliwego i równego traktowania, nawet jeśli wątpliwości prawne budzą procedury, wedle których dokonano wprowadzenia niektórych rozwiązań (religia w szkole, tryb uzgodnień wokół Konkordatu), dających Kościołowi katolickiemu szczególną pozycję. Milczenie jest złotem? Z początku miałam zamiar napisać parę uwag na temat Funduszu Kościelnego, o którym ostatnio głośno w prasie z powodu projektu ustawy przewidującej jego likwidację. Jednakże, po namyśle, doszłam do wniosku, że jest to tylko niewielki wycinek ogromnego pola spraw niewyjaśnionych, zmitologizowanych, czy wręcz przekłamanych w relacjach między państwem a Kościołem. Jeśli nie odkłamie się w sposób jasny i ostateczny tych relacji, jeśli nie ustali się przejrzystych i zrozumiałych, jawnych zasad – potyczki o szczegółowe kwestie nie mają sensu, bowiem problem pozostanie nierozwiązany i tak. Dlatego sądzę, że przed nami, jako społeczeństwem, które pragnie być – w co wierzę – demokratyczne, nie tylko z nazwy, stoi trudne, ale niezwykle ważne zadanie przedyskutowania tych spraw przy otwartej kurtynie. Nie w zaciszu gabinetów, gdzie łatwo o pozorne porozumienie, ale w debacie społecznej, bo państwo – to my wszyscy. Musimy sami, w poszanowaniu swych wzajemnych racji ustalić, jak ma być urządzony kraj, w którym żyjemy. Jakie reguły mają w nim rządzić.
Zgodnie z planami MS, za taki czyn nadal groziłaby grzywna lub ograniczenie wolności.
Wciąż aktualne pozostaje stanowisko Trybunału, że Konwencja nie przyznaje „prawa do aborcji”.
Wciąż aktualne pozostaje stanowisko Trybunału, że Konwencja nie przyznaje „prawa do aborcji”.
Szymon Hołownia wybrany z kolei został wicemarszałkiem Sejmu.
Polskie służby mają wszystkie dane tych osób i ich wizerunki.
Rosyjskie służby chcą rozchwiać społeczeństwo, chcą nas wystraszyć.
Mówi Dani Dajan, przewodniczący Instytutu Pamięci Męczenników i Bohaterów Holokaustu Yad Vashem.