- Musimy wczuć się w sytuację ks. Henryka, osaczonego różnymi problemami, które zrodziły się w jego parafii, w jego kościele - mówi w rozmowie z KAI abp Tadeusz Gocłowski.
Inna grupa ludzi, która jest niezadowolona z sytuacji jaka istnieje w naszym państwie, to ci, którzy patrząc na ostatnie 15 lat dostrzegają dramatyzm sytuacji w ojczyźnie i państwie. Najpierw był entuzjastyczny zryw z lat 1989/90, później przyszły rządy lewicowe, następnie inne, które zostały zmiecione z powierzchni; teraz znowu lewica, która zmiata się sama. Nie można powiedzieć, że społeczeństwo jest szczęśliwe, w pełni usatysfakcjonowane życiem w wolnym, suwerennym państwie. Pan nie pyta jednak o problemy polityczne, ale raczej o reakcję tych ludzi na nauczanie Kościoła. Nie sądzę, żeby była tu jakaś większa grupa ludzi, która by krytykowała społeczne nauczanie Kościoła. [...] Jestem przekonany, że zdecydowana większość Polaków utożsamia się z nauczaniem Jana Pawła II w dziedzinie obrony życia, ochrony małżeństwa i rodziny. Z tym nie ma problemów, co nie znaczy, że naukę tę akceptuje 100 proc. społeczeństwa. KAI: Mówił Ksiądz Arcybiskup, że co do nauczania Jana Pawła II nie ma wśród polskich katolików sporu, i że zdecydowana większość Polaków utożsamia się z jego nauczaniem. Niemniej sprawa gdańska odsłania fragment większej całości, która takiemu spojrzeniu trochę przeczy. Jan Paweł II jest dla całego wręcz świata postacią symbolizującą troskę o braterskie relacje z innymi chrześcijanami, o dialog międzyreligijny (a więc także z żydami, których nazwał "starszymi braćmi w wierze") czy otwartość na niewierzących. Słuchając i czytając niektóre katolickie media wydaje się, że tą drogą nie wszyscy chcemy podążać za Janem Pawłem II... - Proszę pomyśleć: po 123 latach zniewolenia, krótki oddech wolnościowy w latach międzywojennych, dramat II wojny, długie lata nienormalnego życia społeczno-politycznego po tym kataklizmie. Wróćmy jeszcze do lat międzywojennych i sytuacji ludnościowej. Były miejscowości, w których 40 a nawet 60 proc. ludności stanowili Żydzi. Zarzewiem konfliktów był wówczas tzw. antysemityzm ekonomiczny. To jest fakt socjologicznie przebadany. Potem przyszła II wojna 1939-41 na terenach wschodnich, tam, gdzie leży Jedwabne, i gdzie ja się urodziłem. Pojawił się tam problem antysemityzmu politycznego. Nie mówię, że wszyscy Żydzi, ale część z nich angażowała się probolszewicko. Antysemityzm polityczny pogłębił się po wojnie, kiedy znowuż jakaś część Żydów angażowała się w działalność ubecką. Nie mówię, że to procent znaczący, może maleńki, ale krzykliwy, i w jakiś sposób zaistniał. Następnie przyszedł ten dramatyczny rok 1968: głupia reakcja komunistów, którzy spowodowali dramat wielu ludzi, zmuszonych do opuszczenia Polski i wyjazdu do Izraela czy gdzie indziej. Nawarstwiło się tyle problemów: brak państwa, brak utożsamienia się z nim itp., itd. - chciałby pan wszystko to uleczyć w ciągu 15 lat? A do tego problemy, które przeżywamy po roku '89. Spróbujmy wczuć się w to społeczeństwo i jego mentalność. Co do pewnych sygnałów antysemickich w wydaniu ks. Henryka gdy chodzi o Grób Pański, o Żłóbek, o cały klimat, to jestem przekonany, że to nie są jego poglądy lecz poglądy jemu podsuwane. [...] KAI: Jak postrzega Ksiądz Arcybiskup przyszłość polskich chrześcijan, zwłaszcza katolików, z tym bagażem różnych doświadczeń i problemów, które w sobie noszą? Czy w Europie, która - jak się może wydawać - przeżywa kryzys duchowej tożsamości, zachowają silne poczucie więzi z chrześcijaństwem? - To społeczeństwo fantastycznie zdawało egzamin w najprzeróżniejszych okolicznościach historycznych, nieraz bardzo dramatycznych, włącznie z wymazaniem Polski z mapy Europy. Kiedy zakończyła się II wojna światowa? Myślę, że w roku 1989, dzięki temu, że tu, na Wybrzeżu eksplodował wielki ruch "Solidarności", który następnie promieniował na całą Europę i świat. To społeczeństwo jest mądre, nabieram do niego coraz więcej szacunku. Owszem, jesteśmy uczuciowi i dlatego też niekiedy przesadnie reagujemy. Polscy chrześcijanie pamiętają o słowach Chrystusa: "Prawda was wyzwoli"; bliska jest im zasada: "Czynić prawdę w miłości". Chodzi o to, by nie chować głowy w piasek w sytuacji, gdy zaistniały pewne problemy moralne. Mnie jest żal, że pojawiły się one na tej plebanii, ale nie mogę powiedzieć, że nie rozwiążę tej sprawy, bo nie chcę np. wyzwalać jakiegoś piekiełka. Trzeba działać w prawdzie i w miłości. Jestem pewien, że w taki sposób uda się rozwiązać także obecne problemy w archidiecezji gdańskiej. Rozmawiał Tomasz Królak Cały tekst wywiadu można przeczytać w "Wiadomościach KAI".
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.