Reklama

Sejmowe komisje ws. rodziny Bajkowskich

Sejmowe komisje przerwały posiedzenie nt. sytuacji rodziny Bajkowskich, której dzieci umieszczono w domu dziecka. Odroczono je do czasu prawomocnego rozstrzygnięcia sprawy przez sąd. Wcześniej RPD Marek Michalak przekonywał, że wgląd w sytuację rodziny był konieczny.

Reklama

W czwartek sejmowe komisje polityki społecznej i rodziny oraz sprawiedliwości i praw człowieka miały zapoznać się z sytuacją rodziny Bajkowskich i działaniami poszczególnych instytucji w jej sprawie. Posiedzenie zwołano na wniosek grupy posłów. Jednym z głównych inicjatorów był Andrzej Duda (PiS).

Za przerwaniem obrad było 17 posłów, przeciwko 14, jeden wstrzymał się od głosu.

Wniosek o przerwanie obrad złożyła Magdalena Kochan (PO) po tym, jak przedstawiciele wymiaru sprawiedliwości oraz Rzecznik Praw Dziecka zwrócili uwagę, że w przyszłym tygodniu zaplanowana jest kolejna rozprawa w tej sprawie, postępowanie się toczy. W związku z tym z dyskusją na ten temat lepiej się wstrzymać do czasu ostatecznej decyzji sądu - uznano.

Zdaniem przedstawiciela Krajowej Rady Sądownictwa, sędziego krakowskiego sądu apelacyjnego Jana Kremera czwartkowe posiedzenie sejmowych komisji w sprawie rodziny Bajkowskich jest "niebezpiecznym precedensem". "KRS nigdy nie kwestionowała prawa do dyskusji oraz krytycznej oceny rozpoznawanych spraw. Tyle tylko, że zwracam uwagę, iż sprawa państwa Bajkowskich jest w toku. Odbywa się więc bezprecedensowe posiedzenie dwóch komisji sejmowych na temat sprawy, która się toczy. W związku z tym nie można nie stwierdzić, że doszło do niebezpiecznego precedensu, a sytuacja jest co najmniej niezręczna, gdyż najdelikatniej mówiąc może to prowadzić do sytuacji, że będzie to odebrane jako próba nacisku na sąd" - zaznaczył Kremer.

Także wiceminister sprawiedliwości Wojciech Hajduk wskazał, iż z zasady niezależności sądów wynika, że minister nie może wypowiadać się na temat konkretnej sprawy, która pozostaje w toku.

Duda przekonywał, że analiza działań podejmowanych w sprawie Bajkowskich jest konieczna, ponieważ to, co się stało może zniechęcić ludzi do szukania pomocy ze strony państwa. "Jak funkcjonuje w Polsce system, skoro rodzinie, która sama zgłasza się na terapię, () normalnej rodzinie odbiera się dzieci? Rodzina sama zgłasza się do państwa po pomoc i w jej efekcie traci dzieci" - podkreślił.

Także zdaniem obecnego na posiedzeniu komisji Bartosza Bajkowskiego istnieje problem systemowy. "Ja całą sprawę zbagatelizowałem do 30 stycznia tego roku, nie poszliśmy do prawnika, bo nie spodziewaliśmy się takiego postanowienia. () Czuję się wdeptany w ziemię przez ten system" - powiedział. Jego żona Karolina zaznaczyła, że cały czas mają nadzieję na zmianę prawa, która pozwoli unikać tego typu sytuacji, jaka przytrafiła się jej rodzinie.

Michalak przekonywał, że wgląd w sytuację tej rodziny był konieczny, a terapeuci, składając wniosek do sądu, zrobili to, co trzeba.

Rzecznik poinformował, że po analizie dokumentacji sądu i tej, którą zebrali pracownicy jego biura, przystąpił do postępowania. "Od 8 marca jestem uczestnikiem tego postępowania i zgłaszam swoje uwagi i wnioski w tym postępowaniu" - wyjaśnił. On także, ze względu na toczące się postępowanie, nie chciał mówić o szczegółach zawartych w dokumentach.

Zdaniem RPD działania zabezpieczające dzieci były konieczne, ale skierowanie ich do domu dziecka było przedwczesne i nie zostało poprzedzone właściwą analizą materiału dowodowego. Dodał, że wnioskował o zabezpieczenie sytuacji dzieci przez ustanowienie kuratora i podjęcie działań terapeutycznych wobec rodziców.

Michalak zaznaczył także, że na przykładzie tej sprawy nie należy oceniać całego systemu. Jego zdaniem "nijak ma się ona do przepisów wprowadzonych ustawą o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie". Zwrócił uwagę, że one wskazują drogę zabezpieczenia dziecka i przypomniał, że w pierwszej kolejności należy rozważyć możliwość umieszczenia go u krewnych rodziny, a na końcu brać pod uwagę skierowanie do placówki.

Jak przekonywał Duda, Bajkowscy są "normalną rodziną, o raczej tradycyjnych poglądach, również w kwestiach wychowawczych". Rodzina sama zgłosiła się na terapię, jednak po jakimś czasie ją przerwała. Wtedy pracujący z nimi psychologowie zawiadomili sąd. Ten zlecił m.in. badanie rodziny przez Rodzinny Ośrodek Diagnostyczno-Konsultacyjny, który uznał, że "rodzice nie zabezpieczają potrzeb psychicznych dzieci"; ojciec ma być dominujący i "górujący nad synami", a w rodzinie "zaburzone są więzi emocjonalne".

30 stycznia krakowski sąd wydał decyzję o ograniczeniu rodzinie praw rodzicielskich i umieszczeniu trzech synów w domu dziecka. Orzeczenie zostało opatrzone klauzulą natychmiastowej wykonalności.

Zażalenie na tryb natychmiastowej wykonalności złożyli rodzice, którzy odwołali się także od samej decyzji o odebraniu chłopców. Odwołanie od tego postanowienia sąd rozpozna 11 kwietnia. Z kolei 20 marca sąd oddalił zażalenie rodziców na natychmiastowy tryb odebrania dzieci.

 

«« | « | 1 | » | »»

TAGI| RODZINA, RPD, SEJM

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Autoreklama

Autoreklama

Kalendarz do archiwum

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
1 2 3 4 5 6 7
8 9 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11
5°C Sobota
wieczór
2°C Niedziela
noc
2°C Niedziela
rano
5°C Niedziela
dzień
wiecej »

Reklama