W Kamionce Buskiej k. Lwowa odbyło się 14 stycznia nabożeństwo ekspiacyjne za profanację Najświętszego Sakramentu w sanktuarium Jezusa Konającego z Milatyna.
W nocy z 9 na 10 stycznia br. dokonano włamania do świątyni. "Nieznany sprawca otworzył tabernakulum i rozsypał na ulicy znajdujące się w puszce komunikanty. Włamał się także do skarbonki stojącej obok szopki" - poinformował proboszcz ks. Władysław Derunow. Przed cudownym wizerunkiem Konającego Pana Jezusa Milatyńskiego w ekspijacyjnej Mszy św. licznie uczestniczyli grekokatolicy. W homilii biskup pomocniczy archidiecezji lwowskiej Marian Buczek zauważył, że "jeszcze nie tak dawno ludzie nie przychodzili do świątyni, aby rabować, kraść, zabierać, niszczyć, znieważać, profanować święte obrazy i figury czy Najświętszy Sakrament". "W ostanich latach niektórzy zapomnieli, że istnieje Pan Bóg. Wydaje im się, że wszystko można i dopuszczają się największej zbrodni, największego grzechu - znieważania Pana Boga" - mówił hierarcha. Biskup zachęcił wszystkich po podgłębienia zasad chrześcijańskiego wychowania w rodzianach i do modlitwy o nawrócenie grzeszników. "Módlmy się, aby takich sytuacji było jak najmniej i pamiętajmy, że obchodzimy obecnie Rok Eucharystii" - wezwał bp Buczek. "To bardzo trudne i bolesne dla nas doświadczenie zwłaszcza w Roku Eucharystii" - powiedział ks. Derunow. Wykluczył, że zrobili to sataniści, ponieważ nie znaleziono żadnych znaków, które zazwyczaj po sobie pozostawiają. Włamanie zauważyła idąca rano do kościoła parafianka. Zauważyła na kratkach kanalizacji komunikanty, pozbierała je i przyniosła do kościoła. Okazało się, że zostały rozrzucone także w odległości 300-400 metrów. Obraz Jezusa Konającego Milatyńskiego przywiózł na Kresy Wschodnie z Rzymu dominikanin o. Józef Mocarski ok. roku 1700. Autor dzieła był i pozostał nieznany. Pierwszym zapisanym znakiem szczególnej łaski wizerunku było uzdrowienie młodego mężczyzny. Po tym wydarzeniu obraz przeniesiono do dworskiej kaplicy w Nowym Stawie, gdzie zaczęto oddawać publiczną cześć wizerunkowi. Obraz przyozdobiono srebrną koroną i sercem. Liczne łaski, uzyskane za pośrednictwem wizerunku, a także niezwykłe zjawiska, dziejące się z obrazem (krwawiące rany, światłość) zainteresowały komisję teologiczną. Jej wnioski przekazane metropolicie lwowskiemu arcybiskupowi Mikołajowi Wyżyckiemu sprawiły, że wydał on dekret orzekający o cudowności wizerunku. Arcybiskup Wyżycki zdecydował też o oddaniu obrazu pod opiekę karmelitów bosych w Milatynie Nowym. Stało się to 14 sierpnia 1747 roku. W 1771 roku wzniesiono nową świątynię, której budowa trwała 20 lat. W międzyczasie cesarz austriacki Józef II skasował zakon karmelitów i opiekę nad sanktuarium objęli księża diecezjalni. W latach 1840-1847 pieczę nad wizerunkiem sprawowali jezuici. W 1906 r. misjonarze św. Wincentego a Paulo przejęli opiekę nad sanktuarium, którą sprawowali przez 40 lat. W 1946 roku misjonarze wraz z obrazem opuścili Nowy Milatyn i wyjechali do Krakowa, gdzie wizerunek Jezusa Konającego jest obecny w kościele misjonarzy św. Wincentego a Paulo. Klasztor i kościół w Nowym Milatynie zamienione w czasach komunistycznych na magazyny popadły w ruinę. W latach 90. XX w. kościół przekazano cerkwi prawosławnej. Polacy, którzy pozostali na Kresach nie zapomnieli o cudownym wizerunku Jezusa Milatyńskiego. Została wykonana wierna kopia obrazu, którą intronizowano w dniu 14 września 1993 roku w kaplicy cmentarnej w Streptowie. Ostatecznie, kopia obrazu znalazła miejsce w kościele rzymsko-katolickim w Kamionce Buskiej (dawniej Strumiłowej). 14 września 1997 roku obraz koronował kard. Marian Jaworski koronami, które błogosławił i poświęcił Jan Paweł II w Krośnie, w czasie pielgrzymki do Polski w 1997 roku.
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.