Rodzice Terri Schiavo przeżyli wczoraj dramatyczne chwile. Najpierw Federalny Sąd Apelacyjny zgodził się na ponowne rozpatrzenie wniosku o podłączenie ich córki do aparatury podtrzymującej życie. Kilkanaście godzin później wniosek odrzucił - informuje Rzeczpospolita.
Inni zebrani wokół hospicjum podpierają się bardziej ideologią i religią niż faktami. "Tylko Bóg może decydować o ludzkim życiu, a nie sąd" - głosi jeden z transparentów. Na trawnikach rozstawione są ołtarze, krzyże i święte obrazki. Wokół nich płoną świeczki, nieustannie modlą się ludzie. Czekają na cud, ale również na wiadomości. Właśnie podano, że sąd federalny w Atlancie zgodził się na wysłuchanie apelacji rodziny Schindlerów. Iskra nadziei i wyścig z czasem: czy Terri wytrzyma? Otuchy rodzinie Schindlerów dodała wizyta pastora Jesse Jacksona. Operetkowy biały garnitur, długa limuzyna, kilkanaście osób obstawy. Po jednej stronie drogi demonstranci krzyczący: "Yo, man", jak na teledyskach z muzyką hip-hop, po drugiej dziesiątki obiektywów kamer i aparatów. - Typowy amerykański show - krzywi się z obrzydzeniem Mark Johnson z Tampy. - W naszym kraju z wszystkiego trzeba zrobić cyrk. Ale trudno. To jedyna metoda, żeby przyciągnąć uwagę widzów przed telewizorami. Inaczej zmienią kanał. Wizyta Jacksona miała ogromne znaczenie. Do tej pory zwolenników Terri Schiavo przedstawiano w mediach jako prawicowych fanatyków religijnych, biały elektorat republikanów. - Wraz z pojawieniem się Jacksona zmienia się znaczenie polityczne całej sprawy - uważa Susan McManamus, profesor politologii na Uniwersytecie Południowej Florydy w Tampie. - Zaplecze polityków próbujących ocalić Terri Schiavo poszerza się o Murzynów i wyborców Partii Demokratycznej. W tym momencie prezydent Bush i prawicowi senatorzy otrzymują poparcie elektoratu opozycji. GRZEGORZ GŁOWACKI Z PINELLAS PARK Autor jest dziennikarzem prasy polonijnej w USA
"Franciszek jest przytomny, ale bardziej cierpiał niż poprzedniego dnia."
Informuje międzynarodowa organizacja Open Doors, monitorująca prześladowania chrześcijan.
Informuje międzynarodowa organizacja Open Doors, monitorująca prześladowania chrześcijan.
Osoby zatrudnione za granicą otrzymały 30 dni na powrót do Ameryki na koszt rządu.