Rafał Rogowski był bliski śmierci. Lekarze nie mogli sobie poradzić z rakiem węzłów chłonnych. Chłopiec pojechał do papieża. Ozdrowiał - napisało dzisiaj Życie Warszawy.
Rafał Rogowski ma 17 lat. Mieszka w Szczutkowie, małej wiosce tuż pod granicą z Ukrainą. W styczniu 2004 roku na szyi chłopca pojawił się guz wielkości fasolki. Lekarze ze szpitala w Przemyślu wycieli narośl, ale po kilku tygodniach rana zaczęła pęcznieć, szyja puchnąć. – Rafał w ciężkim stanie trafił do szpitala im. Jana Pawła II w Krakowie – opowiada Maria Rogowska, matka chłopca. – To był złośliwy chłoniak, zaawansowane stadium – mówi ordynator Walentyna Balwierz. Śmiertelnie choremu chłopcu pomógł Piotr Piwowarczyk, prezes krakowskiej fundacji „Mam marzenie”, pomagającej nieuleczalnie chorym. – Rafał powiedział mi, że jego największym marzeniem jest spotkanie z papieżem – mówi Piwowarczyk. Prywatną audiencję u papieża załatwił ks. Adam Boniecki, redaktor naczelny Tygodnika Powszechnego, który wyprosił spotkanie u abp Stanisława Dziwisza. Rodzina Rogowskich 29 czerwca 2004 roku wyjechała do Watykanu. – Gdy zobaczyłem Ojca Świętego klęknąłem przed nim. On dotknął mojej głowy i spytał, na co choruję. Potem powiedział coś, co zapamiętam do końca życia: „Wszystko, co spotyka człowieka, i to dobre i to złe, pochodzi od Boga. Więc za wszytko należy dziękować. Nawet ciężką chorobę trzeba przyjmować z pokorą i ufnością, bo wtedy cierpienie zostanie wynagrodzone” – mówi ze wzruszeniem Rafał. Potem papież został jeszcze z Rafałem na kilka minut sam na sam. O czym rozmawiali? – Tego nikomu nie mogę powiedzieć – tłumaczy chłopak. Mama Rafała wielokrotnie prosiła chłopca, aby powierzył jej swój sekret. Ten jest jednak niewzruszony. Po powrocie z Rzymu życie Rafala zmieniło się. – Zacząłem znowu widzeć jego sens, gdy lekarze powiedzieli mi, że muszę przyjąć jeszcze trzy chemioterapie. Bez wahania zgodziłem się. Aby mieć więcej siły zacząłem jeść – dodaje nastolatek. Choroba ustąpiła. – Rzeczywiście po powrocie od Ojca Świętego Rafał był inny, stał się silny psychicznie, a to pomaga każdemu choremu wyzdrowieć – zauważa ordynator Balwierz.
„Będziemy działać w celu ochrony naszych interesów gospodarczych”.
Propozycja amerykańskiego przywódcy spotkała się ze zdecydowaną krytyką.
Strona cywilna domagała się kary śmierci dla wszystkich oskarżonych.
Franciszek przestrzegł, że może ona też być zagrożeniem dla ludzkiej godności.
Dyrektor UNAIDS zauważył, że do 2029 r. liczba nowych infekcji może osiągnąć 8,7 mln.