Najlepszym sposobem na nawrócenie jest nazwanie rzeczy po imieniu, uznanie swojej winy mówi o. Paweł Kozacki w wywiadzie dla Rzeczpospolitej.
Rz: Jak ojciec przyjął informację IPN o współpracy z SB ojca Konrada Hejmy? Ojciec Paweł Kozacki : Najpierw był to dla mnie szok, niedowierzanie, zdziwienie i nadzieja, że nie jest to prawdą. Ale teraz po 24 godzinach mam mieszane uczucia. - Co to znaczy? - Jest ogromna dezinformacja w tej sprawie. Z jednej strony była wypowiedź prof. Leona Kieresa mówiąca o tym, że materiały obciążające o. Hejmę są poważne, nie pozostawiają wątpliwości. Było stwierdzenie mojego prowincjała o. Zięby, że dokumenty te "są porażające", że rzeczywiście stało się coś złego. Z drugiej strony mamy oświadczenie prof. Marka Lasoty, że są to informacje plotkarskie, które nie miały wielkiego znaczenia i w żaden sposób nie były w stanie wpłynąć na pontyfikat. - A co mówią inni dominikanie? - Nie mogę wypowiadać się za wszystkich. Rozmawiałem m.in. z kolegą z redakcji Janem Grzegorczykiem, który powiedział mi, że ma kasetę z nagraniem rozmowy z o. Konradem. Ta rozmowa mogłaby spokojnie uchodzić za materiał esbecki. Ojciec Konrad lubił mówić dużo i zdradzać różne szczegóły. W związku z tym każdy podający się za dziennikarza mógł od niego wyciągnąć dużo wiadomości bez jego świadomości, że to trafi do SB. Dlatego to, że ktoś posiada kasetę, na której on mówi różne dziwne rzeczy, nawet takie, które nie powinny być powiedziane, nie musi być jeszcze dowodem współpracy. Pamiętam, że kiedy przyjeżdżał z Rzymu do Poznania, opowiadał na prawo i lewo, jak to jest w Watykanie, czy o różnicach między papieżem a prymasem. - Zdaniem ojca tu chodzi tylko o nieroztropność? - Nie wiem, ale czym innym jest brak roztropności, a czym innym świadoma współpraca. Teraz najważniejszą sprawą jest, aby zespół historyków IPN na podstawie dokumentów jasno powiedział, czy o. Konrad był świadomym współpracownikiem SB, czy też materiał jest dowodem na jego nieroztropność. - Jeżeli prawdą jest to, co powiedział prof. Kieres o ojcu Hejmie, czy spotka go jakaś kara w zakonie? - Na takie pytanie trudno mi odpowiedzieć. Jeżeli ktoś popełnia jakiś grzech, zło, uchybia życiu zakonnemu czy publicznemu, to przełożony ma prawo zadać mu pokutę. To dotyczy wszystkiego, a pokuta nie jest określona dla konkretnej sytuacji. Może być to dziesiątek różańca, jeśli np. nie był na wspólnych modlitwach, aż do znacznie poważniejszych sytuacji, gdy karą może być odsunięcie od czynności duszpasterskich, a nawet czasowy zakaz sprawowania mszy i sakramentów. W tym przypadku ewentualna kara zależy od prowincjała. Takiej sytuacji jeszcze u nas nie było i nie ma jej do czego przyrównywać. - Czy, ojca zdaniem, Kościół powinien zająć się samooczyszczeniem, rozliczeniem z okresem PRL? - Jestem zwolennikiem prawdy połączonej z miłością i miłosierdziem. Niekoniecznie trzeba upubliczniać wszystkie kwestie. To zależy od rangi sprawy. Najlepszym sposobem na nawrócenie jest nazwanie rzeczy po imieniu, uznanie swojej winy, przeproszenie, podjęcie próby jej naprawy. Tak jest z każdym grzechem, z każdą winą, nie tylko w Kościele. Dotyczy to całego życia społecznego. W tej sytuacji należy mówić nie tylko o tych, którzy donosili, ale także ujawniać nazwiska tych, którzy w różny sposób łamali im sumienia. Ale bez wątpienia należy podjąć próbę rozwiązania tej sytuacji. Dziś pojawiły się dokumenty dotyczące ojca Hejmy, za chwilę ktoś inny sięgnie po inne dokumenty. Odbywa się to w niszczącej atmosferze skandalu. A takie rozwiązanie jest najgorsze. - Czy dominikanie zajmą się samooczyszczeniem? - Ta sprawa powinna być dla nas inspiracją do podjęcia decyzji z tym związanej. Jesteśmy demokratycznym zakonem i takiej decyzji nie podejmuje jedna osoba. Moim zdaniem jest czas na taką refleksję. Nie może być tak, że sprawa o. Hejmy minie, przycichnie, a my będziemy udawać, że się nic nie stało. Rozmawiała Ewa K.Czaczkowska Ojciec Paweł Kozacki, dominikanin, redaktor naczelny miesięcznika "W drodze"
- ocenił w najnowszej analizie amerykański think tank Instytut Studiów nad Wojną (ISW).
Wydarzenie wraca na płytę Starego Rynku po kilkuletniej przerwie spowodowanej remontami.
Rośnie zagrożenie dla miejscowego ekosystemu i potencjalnie - dla globalnego systemu obiegu węgla.
W lokalach mieszkalnych obowiązek montażu czujek wejdzie w życie 1 stycznia 2030 r. Ale...