Jestem zakonnikiem i dlatego zawsze nauczałem oraz starałem się żyć zgodnie
tym, jak nauczam, że każdemu człowiekowi należy się miłosierdzie - napisał o
Maciej Zięba OP w liście skierowanym do Gazety Wyborczej dotyczącym recenzji
programu "Warto rozmawiać" pt. "Miłosierdzie i lustracja" przygotowanej przez
Ewę Milewicz.
• Tekst Ewy Milewicz :.
• Komentarz internauty :.
Publikujemy list wraz z odpowiedzią dziennikarki:
Przykro mi, że również Ewa Milewicz, której dziennikarstwo za obiektywizm bardzo cenię, dołączyła do grona tych, którzy bardzo chętnie przypisują niskie pobudki ludziom o odmiennych poglądach. Bowiem w jej recenzji programu "Warto rozmawiać" pt. "Miłosierdzie i lustracja" ("Gazeta", 25-26 V) zawarta jest teza, że ci, którzy dotąd byli jednoznaczni i jednostronni w swoich poglądach na lustrację, nagle w przypadku sprawy o. Hejmy - dlatego że jest zakonnikiem - zaczęli być tolerancyjni, wyrozumiali, zaczęli mówić o miłosierdziu, o zrozumieniu motywów itp. "Ojciec Hejmo wlał w nasze życie lustracyjne cudowne umiarkowanie" - kończy swój tekst.
Ponieważ - nolens volens - zostałem uwikłany w tę sprawę, a jest ona i precedensowa, i publiczna, dlatego bardzo mi zależy, by opinia publiczna była dobrze i rzetelnie poinformowana. Stąd ten list.
1) Jestem zakonnikiem i dlatego zawsze nauczałem oraz starałem się żyć zgodnie tym, jak nauczam, że każdemu człowiekowi należy się miłosierdzie. Gdy moi młodsi bracia składają śluby i leżą na posadzce kościoła, pytam ich w imieniu Zakonu: "Czego żądacie?", a oni odpowiadają: "Miłosierdzia Bożego i waszego". Dobrze bowiem wszyscy wiemy, że bez wzajemnego miłosierdzia ludzkie życie łatwo zamieniłoby się w piekło. Dlatego z miłosierdziem należy odnosić się do każdego, także tajnych i jawnych współpracowników SB, obojętne, czy są osobami świeckimi, czy duchownymi. Miłosierdzie jest bezwarunkowe.
2) Nie jest więc tak, że do odnoszenia się do kogoś z miłosierdziem konieczne jest wyznanie win i pokuta (choć oczywiście wtedy sytuacja jest prostsza). Są one konieczne, jeśli ma dojść do pojednania. Nie może być pojednania, a więc niejako przekroczenia przeszłości i na nowo zrównania krzywdzonego z krzywdzącym, jeśli ten ostatni nie stanie w prawdzie, nie wyzna win i nie podejmie jakiejś - choćby symbolicznej - formy ekspiacji.
To z tego pomieszania porządków bierze się teza o selektywnym traktowaniu osób oskarżonych o te same przewinienia.
3) Ewa Milewicz sugeruje też, że nagle dopiero przy sprawie o. Hejmy zaczęto rozważać motywy i okoliczności popełnionych czynów. Nie wiem, skąd ta teza. Wielokrotnie mówiłem, że współpraca z SB bardzo często wiązała się z ludzkimi dramatami, z zastraszaniem bliskich i z szantażami, że krańcowo odmienna jest sytuacja tych, którzy zerwali współpracę, co niekiedy wymagało naprawdę heroizmu, i tych, którzy donosili świadomie i dobrowolnie, nawet tych, którzy donosili, subiektywnie uważając, że czynią jakieś dobro, i tych, którzy czynili to dla wykończenia rywali albo dla pieniędzy. Okoliczności nie zamienią złego czynu w dobry, ale mają wielkie znaczenie - zmniejszając bądź zwiększając jego zło.
Więcej na następnej stronie
«« | « |
1
|
2
|
3
|
»
|
»»