A. Friszke: Rzetelność i prawo do oceny

Gazeta Wyborcza/a.

publikacja 03.06.2005 10:50

Rzetelności raportu IPN i prawa historyków do ocen moralnych broni w wywiadzie dla Gazety Wyborczej członek kolegium IPN prof. Andrzej Friszke.

Po ujawnieniu raportu dotyczącego o. Hejmy. Dominikanie są oburzeni, że ich pismo "W drodze" IPN potraktował jak konia trojańskiego w Kościele. Dowodzą, że o. Hejmo nie publikował tam artykułów wrogich Kościołowi. IPN przyznaje, że nie weryfikował słów zakonnika. Członek Kolegium IPN prof. Andrzej Friszke broni historyków IPN: - Materiał obciążający o. Hejmę został rzetelnie zanalizowany Ewa Milewicz: Czy historycy weryfikują dane podawane w aktach SB? W raporcie IPN dotyczącym o. Konrada Hejmy jest napisane, że opublikował on w czerwcu 1977 r. artykuł, w którym odcina się od niektórych swoich braci dominikanów. Dominikanie nie znaleźli jednak tego tekstu. Andrzej Friszke, członek Kolegium IPN: Powinni byli sprawdzić, ale nie przesadzajmy. Jeśli badam jakąś sprawę i czytam teczki esbeckie, w których są pokwitowania pobranych pieniędzy, opisy spotkań, raporty agentów, to uznaję te materiały za niewymagające w zasadzie weryfikacji. Wielu agentów miało innego agenta, który na nich donosił. Bywa więc, że w razie jakichś szczególnych wątpliwości mógłbym sięgnąć do teczki takiego agenta śledzącego "mojego" agenta. - Z raportu wynika, że telefon o. Hejmy był na podsłuchu, a korespondencja - sprawdzana. Autorzy chyba jednak do tego nie sięgnęli. - Na ogół materiały z kontroli korespondencji były z czasem niszczone, natomiast z podsłuchu telefonicznego robiono zwykle syntetyczne dzienne raporty. Raczej nie zachowały się zapisy tych rozmów. Autorzy raportu konfrontowali materiały dotyczące Hejmy z teczką oficera SB, który go prowadził, i z materiałami dotyczącymi Lakara (czyli agenta, który spotykał się z Hejmą w Rzymie). Materiał obciążający o. Hejmę został rzetelnie zanalizowany i nie budzi moich wątpliwości. Przecież są w nim nawet odręczne pokwitowania odbioru pieniędzy! - Okolicznością łagodzącą może być to, że Hejmo uważał Lakara za kogoś związanego z wywiadem zachodnioniemieckim, a więc antykomunistycznym. - I co, przekazywał mu przemówienie Papieża z odręcznymi notatkami kardynała Agostino Cassarolego, co dowodziło rozbieżności w Watykanie? To zdrada, bez względu na to, czy wierzył, że Lakar jest z wywiadu zachodnioniemieckiego, czy nie. - Z raportu wynika, że o. Hejmo znalazł się w Rzymie bez pracy i że Kościół nie interesował się, z czego on żyje. - Tak, to jest uderzające. Jeśli to prawda, to była to lekkomyślność Kościoła. - Z raportu wynika, że ów Lakar miał jeszcze jakichś informatorów w Watykanie. Czy to znaczy, że zostaną za jakiś czas ujawnione kolejne nazwiska donosicieli? - Jeśli w aktach są tylko "gołe" pseudonimy agentów i nic więcej, to na ogół nie ma sposobu, aby dociec, o kogo chodzi. Ale oczywiście w miarę badania kolejnych teczek może uda się dojść prawdy.

Więcej na następnej stronie
Pierwsza strona Poprzednia strona strona 1 z 2 Następna strona Ostatnia strona