Kościół w Szumsku był ostatnią świątynią katolicką na Ukrainie, zniszczoną na rozkaz władz radzieckich. Po dwudziestu latach odbudowali go wierni.
16 listopada 1991 w domu Żukowskiego odprawiono pierwszą mszę. Przyszło kilkudziesięciu wiernych. Z każdym tygodniem było ich więcej. Gdy w domu zrobiło się za ciasno, katolicy przenieśli się do posiadłości rodziny Sienkiewiczów. W marcu 1993 roku do Szumska przyjechał ksiądz Tadeusz Mieleszko, nowy proboszcz parafii w Krzemieńcu. - Pomyślałem o odbudowie kościoła i powiedziałem o tym władzom obwodowym. Nie oponowały. Postawiły tylko warunek: odbudować, ale dokładnie taki, jak przed zburzeniem. Gdy otrzymaliśmy już wszystkie zezwolenia i odzyskaliśmy plac od miasta, przywiozłem pięć ciężarówek cegły. Porozkładaliśmy ją w różnych miejscach i szybko ogrodziliśmy teren siatką, żeby władze się nie rozmyśliły - wspomina ksiądz Mieleszko. Architekci z Kijowa przygotowali dokumentację na podstawie odkopanych fundamentów świątyni i zdjęć, które zachowały się w zbiorach mieszkańców. Sporządzili projekt. Wspólnota katolicka na czele z proboszczem zabrała się do pracy. - Pracowali dzień i noc, miło było popatrzeć. Włączyli się też niekatolicy: mężczyźni pomagali w dostarczeniu materiałów budowlanych, kobiety przygotowywały posiłki dla ekipy fachowców z Polski - opowiada Ludmiła Kondratiuk. W liczącym kilka tysięcy mieszkańców Szumsku jest wielu bezrobotnych. Zatrudnili się przy budowie świątyni. - Mój mąż przez dłuższy czas szukał pracy. Dzięki księdzu Tadeuszowi znalazł zajęcie. Pomagał polskim murarzom. Zarabiał bardzo dobrze, daj Boże tak każdemu - opowiada Oksana. Budowa kościoła trwała ponad dziesięć lat. Pierwsza pospieszyła z pomocą finansową fundacja kościelna Renovabis, działająca w Niemczech. - Za otrzymane pieniądze zrobiliśmy dokumentację, doprowadziliśmy na plac wodę i prąd. Kupiliśmy cegłę - mówi ksiądz Mieleszko. W odbudowie świątyni pomogli katolicy z Polski. Stowarzyszenie Miłośników Łosiowa i okolic (przesiedlono tam większość Polaków z Szumska) dało pieniądze na ogrodzenie, bramę, kostkę brukową i posadzkę. Mieszkańcy miasta i okolicznych wsi nie pozostali obojętni. - Zbieraliśmy datki. Przechowuję jeszcze zeszyt, gdzie wpisywałem ofiarodawców. Jest tam ponad trzy tysiące nazwisk - mówi Kazimierz Żukowski. Duma mieszkańców Szumsk jest cichym miasteczkiem, położonym na pograniczu trzech obwodów: tarnopolskiego, równieńskiego i chmielnickiego. Tonie w zieleni. Trudno uwierzyć, że mieszka tu kilka tysięcy osób, bo domy są ukryte wśród sadów.
Według najnowszego sondażu Calin Georgescu może obecnie liczyć na poparcie na poziomie ok. 50 proc.
Zapewnił też o swojej bliskości mieszkańców Los Angeles, gdzie doszło do katastrofalnych pożarów.
Obiecał zakończenie "inwazji na granicy" i zakończenie wojen.
Ale Kościół ma prawo istnieć, mieć poglądy i jasno je komunikować.