Nienawiść, agresja i przemoc prowadzą po drogach zniszczenia i śmierci. Nasza wiara chrześcijańska wzywa nas, byśmy byli narzędziami pokoju, przebaczenia i pojednania - napisali biskupi Wenezueli w opublikowanym 2 maja oświadczeniu o bardzo poważnej sytuacji, w jakiej znalazł się ten kraj.
Po ogłoszeniu wyników wyborów prezydenckich okazało się, jak bardzo jest podzielone wenezuelskie społeczeństwo. Sytuacja w kraju wciąż wydaje się niestabilna i bardzo napięta.Episkopat przypomina, że pokój społeczny i polityczny w Wenezueli wymaga wzajemnego uznania przez obydwie frakcje, których politycy zdobyli praktycznie po połowie głosów wyborców.
W ostatnich dniach doszło bowiem do ostrych konfrontacji słownych, a nawet do aktów agresji fizycznej między parlamentarzystami.„Używanie języka wykluczającego, atakującego i grożącego innym powoduje strach i poniżenie narodu. Może też wywołać tragiczne reakcje społeczne. Przyłączamy się do żądania większości Wenezuelczyków, by wyzbyć się represji, gwałtów, molestowania, a także nieusprawiedliwionych zwolnień pracowników sektora publicznego i stosowania przemocy z pobudek politycznych” – wzywają hierarchowie. Biskupi potępili akty agresji fizycznej, do których doszło między parlamentarzystami, a które napawają bólem i wstydem. Sprzeciwili się też kategorycznie represjom, jakim zostali poddani ci, którzy w sposób pokojowy demonstrowali w obronie konstytucji. Przypomnieli także, iż „każdy Wenezuelczyk, a w pierwszym rzędzie władza, ma obowiązek chronić życie i nie odbierać ludziom nadziei. Dzisiaj, jak nigdy dotąd, koniecznie trzeba wspierać i szanować pracę organizacji pozarządowych, które zobowiązane są do obrony praw człowieka” – czytamy w deklaracji episkopatu Wenezueli.Napięcie w Wenezueli utrzymuje się po ogłoszeniu przez tamtejszą komisję wyborczą zwycięstwa Nicolasa Maduro w wyborach prezydenckich. Ze względu na bardzo niewielką, wynoszącą zaledwie 260 tys. głosów przewagę, na żądane opozycji zdecydowano się na ponowne przeliczenie głosów. W związku z powyborczymi zamieszkami i zorganizowanymi przez opozycję manifestacjami, aresztowano kilkaset osób. Siedem osób zginęło.
|
|
W Monrowii wylądowali uzbrojeni komandosi z Gwinei, żądając wydania zbiega.
Dziś mija 1000 dni od napaści Rosji na Ukrainę i rozpoczęcia tam pełnoskalowej wojny.
Są też bardziej uczciwe, komunikatywne i terminowe niż mężczyźni, ale...
Rodziny z Ukrainy mają dostęp do świadczeń rodzinnych np. 800 plus.