Zjazd księży, którzy porzucili sutannę dla życia w rodzinie, odbył się w sobotę w Krakowie w Domu Polonii.
Przyjechało 15 byłych duchownych z różnych części Polski. - Chodzi o swego rodzaju wyjście z podziemia, pokazanie, że jesteśmy - tłumaczy Jacek Konarski, z działającego od 1998 r. Stowarzyszenia Żonatych Księży i ich Rodzin. - Wielu z nas prowadzi normalne życie, nie ma poczucia winy, wciąż uważa się za wierzących - dodaje. Pierwotnie żonaci księża mieli się spotkać w parafii Świętego Krzyża kierowanej przez ks. Jana Abrahamowicza, duszpasterza osób żyjących w niesakramentalnych związkach małżeńskich. W ostatniej chwili proboszcz cofnął zgodę na przyjęcie księży. Mimo zapowiedzi na spotkaniu nie pojawił się ks. Mieczysław Maliński. - Tych ludzi łączy to, że zbłądzili. Złamali przysięgę. Należy im się pomoc, ale akceptacja poglądów i działań, które podejmują, byłaby błędem - wyjaśnia Jan Zając, biskup pomocniczy arcybiskupa metropolity krakowskiego. Ze stanowiskiem biskupa nie zgadza się Józef Streżyński, prezes Stowarzyszenia Żonatych Księży i Ich Rodzin. - W mediach mówi się o nas jak o grupie zbuntowanych duchownych, którzy zgłaszają swoje postulaty wobec Kościoła katolickiego. Niesłusznie, my żadnych kategorycznych postulatów nie mamy - mówi. Księża ze stowarzyszenia zapowiadają kolejne zjazdy. Chcieliby też włączyć się w życie Kościoła, ucząc katechezy, prowadząc chrześcijańskie poradnie dla rodzin, pomagając w czynnościach liturgicznych.
Według FSB brał on udział w zorganizowaniu wybuchu na stacji dystrybucji gazu.
W audiencji uczestniczyła żona prezydenta Ukrainy Ołena Zełenska.
W Monrowii wylądowali uzbrojeni komandosi z Gwinei, żądając wydania zbiega.