Polski dominikanin Wojciech Giertych został mianowany przez Benedykta XVI Teologiem Domu Papieskiego.
O wiele ciekawszą i z pewnością ważniejszą sprawą jest umiejętność rozpoznawania pytań, które niesie świat, oraz umiejętność stawiania pytań, sobie, światu oraz Kościołowi. Ważna jest wrażliwość na pytania, które się rodzą i domagają się odpowiedzi, której będzie się poszukiwać nie poza Kościołem, w ideologiach, w filozofii, współczesnej kulturze, czy jeszcze gorzej w mediach, ale w wielkiej tradycji Kościoła, z którą trzeba się zapoznać. W latach 50-tych ojciec Yves Congar OP, wypowiedział zdanie, które okazało się bulwersujące dla rzymskich teologów: „Być może moje odpowiedzi są błędne, ale pytania, które stawiam są prawdziwe!” A stawiał on pytania dotyczące teologii laikatu, znaczenia chrztu św., ekumenizmu i eklezjologii. Wówczas, te pytania były nowatorskie, ale Sobór Watykański II poszedł za wskazaniami o. Congara. Stawianie pytań, nawet, jeśli są one trudne, nawet, jeśli sami nie mamy na nie odpowiedzi czy też mamy odpowiedzi błędne, jest ważnym elementem życia Kościoła. Dziś, zjawisko globalizacji, politycznych i ekonomicznych uzależnień, styk czy nawet konflikt pomiędzy cywilizacjami, lub wyzwania rodzące się wielkich migracji ludności, są sprawami, które prowokują nas do refleksji. Na ile w naszym życiu, odczytujemy te wyzwania na sposób ewangeliczny? Czy stajemy po stronie bogatych czy biednych? Chrześcijanie nie żyją już w zamkniętym świecie. Jak Kościół ma się w tym znaleźć? Jaka jest rola laikatu oraz kobiet w Kościele? Jak należy głosić Ewangelię w krajach, które są ofiarami procesów globalizacji? Jak mówić o zbawieniu w Afryce, gdzie panuje korupcja i bieda? Jak głosić nadzieję, w krajach, które cierpią z powodu neo-kolonializmów, gdzie panują niekończące się wojny, gdzie klęska AIDS wytwarza próżnię demograficzną i sieroctwo? Jak głosi się Ewangelię, w Azji, w kontynencie, w którym chrześcijanie, pomimo wielowiekowych wysiłków Kościoła, reprezentują jedynie maleńkie ziarnko gorczyczne wobec mas ludności nie znających Chrystusa, i czasem wrogo nastawionych do chrześcijan? Jednym z problemów, z jakim się stykam jako asystent Generała do spraw życia intelektualnego jest sprawa przygotowania nowej kadry profesorskiej dla naszych dominikańskich uczelni. W szeregu prowincjach mieliśmy lata, kiedy brakowało powołań, choć dziś w niejednej prowincji mamy na nowo powołania, ale ciągle silna jest presja by kierować główne siły na duszpasterstwo lub na podtrzymywanie placówek, skutkiem czego inwestowanie w teologię, w formowanie myślicieli, pisarzy czy profesorów jest niewystarczające. Ostatnie kapituły generalne zwracały uwagę na ten problem w tonie dość dramatycznym, ale od postawienia problemu do znalezienia rozwiązania jest niekiedy długa droga. - Czym dla dominikanów jest studiowanie? Na czym powinna polegać według Ojca formacja intelektualna w Zakonie? Jakie istotne elementy tej formacji uznaje Ojciec za niezbywalne? - W zeszłym roku zostałem zaproszony do Buenos Aires na spotkanie odpowiedzialnych za studia w Ameryce Łacińskiej. Swoje wystąpienie zatytułowałem: Ameby, skorupiaki i kręgowce. Świat współczesny cechuje się brakiem zaufania co do możliwości poznawczych rozumu. Człowiek jest jak ameba, bez określonego kształtu. Czuje się zagubiony. Nie ma pewnych punktów odniesienia. Dawniej ludzie wiedzieli, kim są, do jakiego narodu przynależą, jakiego są wyznania, mieli jasność, co do podstawowych wartości. W odpowiedzi na to, niektórzy chcieliby, aby Kościół człowiekowi narzucił z zewnątrz określoną jakość. Dawniej w formacji zakonnej kładziono mocny akcent na sprawy zewnętrzne: określony ubiór, zachowanie obserwancji monastycznych, zewnętrzne rygory. Niektóre nowe wspólnoty mają podobną propozycję. Dominikańskie wychowanie nie zmierza do nałożenia z zewnątrz skorup na człowieka, ale do wyrobienia osobistego kręgosłupa.
W niektórych przypadkach pracownik może odmówić pracy w święta.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.