Z małej świetlicy Caritasu w radomskiej dzielnicy Glinice. Przed Bożym Narodzeniem powstają tu setki aniołów.
Za pieniądze z ich sprzedaży udaje się utrzymać świetlicę i kupić świąteczne prezenty dla dzieci. Anioły powstają w świetlicowej kuchni z soli, mąki, wody, odrobiny oleju. - I z dobrej intencji - żartuje siostra Barbara Marciniak, szefowa świetlicy Caritasu przy ul. Kościelnej w Radomiu. Składniki łączy się i zagniata, z masy wycina półkola - na skrzydła, lub pełne koła - na suknie, a wyciskaczem do czosnku robi anielskie loki. Anioły mają trąbki, dzwonki, piłkę nożną, a nawet narty - to anioł Małysza. Na pomysł wytwarzania aniołków siostra wpadła trzy lata temu. Pierwsze były podarunkami dla osób, które wspierają świetlicę. Jednak zainteresowanie przerosło oczekiwania jej i dzieci. Ludzie brali anioły ze świetlicy na prezenty. W zeszłym roku posypały się większe zamówienia, a w tym już w październiku trzeba było uruchomić prawie linię produkcyjną. Anioły z kuchni świetlicowej - tu są wypiekane - trafiają do kolejnego pokoju, gdzie wolontariuszki i dzieci ze świetlicy malują figurki. Gotowe zawijają w folię przewiązaną rafią. - Chciałam, aby dzieci nauczyły się ważnej rzeczy: nic nie spada z nieba. Nie można tylko wyciągać ręki po wszystko. Można także coś zrobić dla siebie i innych - wyjaśnia siostra Barbara. Za pieniądze ze sprzedaży aniołów w zeszłym roku kupiono duży stół do gry w piłkarzyki. To był prezent pod choinkę dla podopiecznych świetlicy. Za resztę wyremontowano klatkę schodową i opłacono zajęcia socjoterapeutyczne dla dzieci. Anioły idą jak woda. - W tym roku nasze dzieci pisały listy do Świętego Mikołaja. Chyba uda się spełnić ich marzenia - mówi siostra Barbara.
W niektórych przypadkach pracownik może odmówić pracy w święta.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.