Kościół Pokoju można oglądać tylko wtedy, kiedy umówimy się wcześniej - donosi Słowo Polskie Gazeta Wrocławska.
Gospodarz kościoła, Waldemar Pytel, tłumaczy, że nie stać go na zatrudnienie stałego opiekuna. Kiedy turysta przyjedzie zwiedzić unikalną świątynię, wpisaną na listę UNESCO, musi liczyć się z tym, że pocałuje klamkę, jeżeli nie zrobi wcześniej rezerwacji. Żeby wejść do środka, musi wcześniej się umówić telefonicznie. Tylko, aby się o tym dowiedzieć, trzeba mieć internet, bo informacja jest na stronie www parafii. Kto nie ma dostępu do sieci, przeczyta to na tablicy przed kościołem i... pocałuje klamkę. – Czasami pies z kulawą nogą nie zajrzy przez kilka dni, więc nie ma sensu opłacać pracownika, żeby tylko siedział – tłumaczy pastor. – Już kilka lat temu wprowadziliśmy taką zasadę. I ona się sprawdza. Wiadomość o rezerwacji jest na stronie internetowej informacji turystycznej oraz przy wejściu do kościoła. Ludzie raczej o tym wiedzą. Mogę pokazać grafik na najbliższe terminy – są rezerwacje. Już po tym, gdy prasa zainteresowała się sprawą, na stronie internetowej parafii pojawiła się następująca informacja: „W związku z rozpowszechnianymi fałszywymi informacjami o zamknięciu Kościoła Pokoju w Świdnicy, Parafia (...) dementuje powyższe pogłoski i serdecznie zaprasza wszystkich Państwa do odwiedzania naszego kościoła”.
W kilkuset kościołach w Polsce można bezgotówkowo złożyć ofiarę.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.