Po ponad rocznej dyskusji chińskie władze ogłosiły wczoraj, że rezygnują z planów wprowadzenia kar za aborcję, której celem jest wybór płci dziecka - podaje Dziennik.
Ustawodawcy nie mogli się porozumieć w sprawie poprawki do kodeksu karnego, zgodnie z którą za usunięcie ciąży groziłyby trzy lata więzienia. Zmiany są jednak konieczne, bo z roku na rok w Państwie Środka rodzi się coraz mniej dziewczynek - twierdzi gazeta. Członkowie parlamentarnej komisji ustawodawczej bardzo długo zastanawiali się, czy usuwanie płodów płci żeńskiej uznać za przestępstwo. - Choć wszyscy są zgodni, że konieczne jest wyrównanie dysproporcji płci w Chinach, to jednak ostatecznie wygrało przekonanie, iż nie można zakazać badań ultrasonograficznych, bo ciężarne kobiety mają prawo dowiedzieć się, czy urodzą syna, czy córkę - napisał wczoraj dziennik China Daily, cytując opinię Zhou Kunrena, wiceprzewodniczącego komisji. Problem jest poważny; podczas gdy w większości krajów świata liczba kobiet przewyższa nieco liczbę mężczyzn, w Chinach jest na odwrót - na każde 100 urodzonych dziewczynek przypada aż 119 chłopców. W wiejskich regionach prowincji Hebei te różnice są jeszcze bardziej drastyczne - na 100 nowo narodzonych córek rodziło się tam w ubiegłym roku aż 134 synów. Chociaż decydowanie o losie płodu w zależności od jego płci zostało w Chinach zakazane, jednak do tej pory nie grozi za to żadna kara, a władze co najwyżej zamykają kliniki, w których wykonywane są badania ultrasonograficzne płodu. Tymczasem eksterminacja dziewczynek trwa w najlepsze. Przenośne aparaty USG z łatwością docierają do wiosek w najbardziej zapadłych zakątkach kraju, gdzie tradycja starań o męskiego potomka jest najsilniej zakorzeniona. Skąd takie umiłowanie chłopców? Jak tłumaczy w rozmowie z Dziennikiem Lu Yiyi z brytyjskiego ośrodka analitycznego Chatham House, patriarchalne społeczeństwo chińskie uważa dziewczynki za istoty niższego rzędu, które stanowią jedynie ciężar dla rodziny. - Córka po zamążpójściu odejdzie z domu i stanie się częścią rodziny męża. Więc ona tylko przysparza kosztów, które nigdy się nie zwrócą - tłumaczy ekspertka. Według niej to przekonanie jest szczególnie silne w wiejskich regionach Chin. -Państwo nie gwarantuje mieszkańcom wsi praktycznie żadnych świadczeń emerytalnych, wiec syn to dla rodziców jedyna podpora na starość, a zarazem para rąk do pracy na roli - mówi Lu Yiyi. Zdaniem ekspertów dysproporcje płci są bezpośrednim efektem chińskiej „polityki jednego dziecka” wprowadzonej ponad ćwierć wieku temu w celu ograniczenia nadmiernego przyrostu naturalnego. - Wiedząc, że mogą mieć tylko jednego potomka, wielu ludzi bez długiego namysłu pozbędzie się płodu płci żeńskiej, licząc na to, że następne dziecko okaże się synem - mówiła niedawno w wywiadzie dla BBC wiceprzewodnicząca chińskiej narodowej komisji ds. ludności Zhao Baige. Już dwa lata temu specjalny wysłannik ONZ alarmował, że brak kobiet będzie miał niewyobrażalne skutki dla społecznego i gospodarczego rozwoju Chin. - W ciągu najbliższej dekady może zostać zabitych aż 60 mln dziewczynek. Ludzie korzystają z prawa wyboru, ale zapominają, że będzie to miało straszliwe konsekwencje społeczne -napisał Khałid Malik w raporcie z Państwa Środka. Tymczasem najnowsze statystyki pokazują, że już w tej chwili w Chinach brakuje 40 min kobiet. Tylu jest mężczyzn, którzy nie znaleźli dla siebie żony. W przyszłości będzie jeszcze gorzej. W krajach azjatyckich rodzi się znacznie więcej chłopców niż dziewczynek. W Chinach, Korei czy Japonii często dokonuje się aborcji, jeśli ma się urodzić dziewczynka. Problem jest szczególnie poważny na subkontynencie indyjskim. „Lepiej zapłacić 5 tysięcy rupii teraz (ok. 110 dol.), niż potem płacić 11 tys. rupii na posag” - to popularne powiedzenie Hindusów. 5 tys. rupii to średnia cena za zabieg aborcji. Co roku w Indiach usuwanych jest ok. 500 tys. płodów płci żeńskiej. Oznacza to, że w ciągu ostatnich 20 lat ofiarą aborcji mogło paść aż 20 mln dziewczynek. Już 4 lata temu na subkontynencie indyjskim na 1000 nowo narodzonych chłopców przypadały jedynie 933 dziewczynki. Nie ma też znaczenia, jaką religię wyznają rodzice - czy jest to islam, czy też hinduizm. Z przeprowadzonych niedawno badań wynika, że znacznie częściej chłopców rodzą kobiety wykształcone.
Armia izraelska nie skomentowała sobotniego ataku na Bejrut i nie podała, co miało być jego celem.
W niektórych miejscach wciąż słychać odgłosy walk - poinformowała agencja AFP.
Wedle oczekiwań weźmie w nich udział 25 tys. młodych Polaków.
Kraje rozwijające się skrytykowały wynik szczytu, szefowa KE przyjęła go z zadowoleniem
Sejmik woj. śląskiego ustanowił 2025 r. Rokiem Tragedii Górnośląskiej.