Policja zatrzymała Janusza S., do niedawna dziennikarza TVP. Były redaktor telewizji wyłudzał łapówki od zakonników - donosi Rzeczpospolita.
Dziennikarz został zatrzymany we wtorek w swoim domu pod Pruszkowem. Jest podejrzany o oszukiwanie zakonów i klasztorów w całej Polsce. Na razie prokuratura postawiła mu pięć zarzutów oszustwa na kwoty od 1 tys. do 3 tys. zł. Nieoficjalnie Rz dowiedziała się, że chodzi o klasztory w Skępem, Truntowie, Obrze, Wyższe Seminarium Duchowne w Obrze i Wydawnictwo Księży Werbistów w Warszawie. - To tylko wierzchołek góry lodowej - mówi oficer KWP w Bydgoszczy. Według informacji gazety Janusz S. jeździł po klasztorach i obiecywał filmy promujące religię i kościelne wydawnictwa. Podawał terminy emisji. - S. przyjechał z kamerzystą i kierowcą, robili jakieś zdjęcia i wywiady, na koniec powiedział, że musi opłacić ekipę filmową. Podał kwotę - 3 tys. zł. Pożyczyłem pieniądze i mu je wręczyłem - opowiada jeden z zakonników. Prosi jednak, by nie wymieniać nazwy klasztoru. Janusz S. zatrudnił się w TVP w stanie wojennym. Był bliskim współpracownikiem Marka Barańskiego, znanego z reżimowego "Dziennika telewizyjnego". W latach 80. zasłynął m.in. zmanipulowanym wywiadem z Lechem Wałęsą. W TVP zajmował się problematyką kościelną. W 1989 r. przeszedł do ekipy "Wiadomości". Miał bardzo dobry kontakt z hierarchami Kościoła. W styczniu przestał być formalnie pracownikiem TVP. Dawny pracownik "Dziennika Telewizyjnego" i "Wiadomości" TVP żył z łapówek - dostawał je za obietnice nakręcenia programów religijnych. We wtorek zatrzymała go policja.
Zaapelował też, aby pozostali wierni tradycji polskiego oręża.
"Śmiało można powiedzieć, że pielgrzymujemy. My przedstawiciele władz państwowych (...)".
W kraju w siłę rosną inne, zwaśnione z nimi grupy ekstremistów.
"Nieumyślne narażenie na niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężki uszczerbek na zdrowiu"
Tylko czerwcu i lipcu strażacy z tego powodu interweniowali ponad 800 razy.