Kirgistan: Coraz częstsze napaści na chrześcijan

Władze nie tylko nie interweniowały, ale również wezwały chrześcijan do "mniejszej aktywności". Rozwiązaniem problemu jest - według rządu tego kraju - ustawa wprowadzająca ograniczenia działalności misyjnej chrześcijan. Pod koniec lipca w wiosce Karakuldża na południu kraju ponad 80 wyznawców islamu zaatakowało dom miejscowego pastora Zulumbeka Sarygułowa. Pobito go, spalono książki, które miał w domu i zniszczono fasadę domu, na którym napastnicy napisali: "Dom na sprzedaż". Świadkami zajścia było trzech policjantów, którzy jednak nie zrobili nic, by zainterweniować. "Ludzie z meczetu powiedzieli, że jeśli nie opuszczę wsi, to mnie zabiją. Boję się o życie swoje i swoich bliskich" - powiedział pobity pastor. Imam z miejscowego meczetu przyznał, że jego wierni są bardzo niezadowoleni z tego, że pastor otworzył kościół w ich wiosce. "Nasza wioska jest czysto kirgiska i nie potrzebujemy żadnego z tych chrześcijańskich kościołów. Jest wielu młodych, bardzo agresywnych muzułmanów i jeśli Sarygułow nie opuści wioski, może się stać coś, czemu nie uda się zapobiec" - skomentował zajście imam. Naczelnik policji w Karakuldży zaprzeczył, jakoby pastor został pobity, chociaż duchowny ma zaświadczenie lekarskie ze szpitala w Oszu, do którego trafił po zajściu. Również Szamsybek Zakirow, doradca rządowego Komitetu do Spraw Religijnych, twierdzi, że zaświadczenie lekarskie nie jest żadnym dowodem, gdyż "wszystko mogło się wydarzyć, gdy Sarygułow udawał się do szpitala". Jego zdaniem, chrześcijanie powinni opuścić wioskę i zamknąć kościół, by "nie prowokować sytuacji". "Pastor nie jest zresztą z tych stron, ale wysłano go do wioski jako misjonarza" - skwitował problem urzędnik. Zwierzchnik Kościoła baptystów w Kirgistanie Aleksandr Szumilin potwierdził, że przypadki przemocy wobec protestantów są w tym kraju coraz częstsze i że policja nie robi nic, by im przeciwdziałać. Problem dotyczy szczególnie południa kraju i takich miast jak: Taszkumur, Karakuł i Tereksu oraz terenów wokół Dżalalabadu, gdzie muzułmanie również grozili baptystom, że spalą ich kościoły, jeśli ci nie opuszczą miasta. Sytuacja wygląda lepiej w północno-środkowych obwodach kraju, ale tam także zdarzają się przypadki przemocy. Zdaniem wielu chrześcijan jest to pokłosie polityki rządowego Komitetu do Spraw Religijnych. Pastor z Dżalalabadu poinformował, że to urzędnik z tego Komitetu pokazał mu petycję podpisaną przez 500 osób z żądaniem zamknięcia świątyni, grożąc mu jednocześnie, że władze cofną oficjalne uznanie tego Kościoła. W grudniu ub.r. w wiosce Żety-Oguz zamordowano Saktynbaja Usmanowa - Kirgiza, który przeszedł na chrześcijaństwo. Zgodnie z islamskim prawem muzułmanin, który zmieni religię i np. stanie się chrześcijaninem, za odstępstwo może być ukarany śmiercią. Według władz, odpowiedzią na tego typu zagrożenia jest proponowana nowelizacja ustawy o religii, która ma na celu ograniczenie działalności misyjnej. Położony w Azji Środkowej Kirgistan (lub Kirgizja) zajmuje powierzchnię ok. 200 tys. km kw., a zamieszkuje go niespełna 5 mln ludzi. Zdecydowaną większość z nich stanowią muzułmanie, przy czym w ostatnich miesiącach, w związku z kryzysem politycznym w tym kraju, dochodzą tam do głosu w coraz większym stopniu fundamentaliści islamscy. Władze, zajęte wychodzeniem z kryzysu, starają się walczyć z najbardziej skrajnymi przejawami ekstremizmu, ale aby zmniejszyć zagrożenie, chcą maksymalnie ograniczyć także wpływy innych religii, głównie chrześcijaństwa. Kościół katolicki w tym kraju tworzy niewielką wspólnotę, liczącą ok. pół tysiąca wiernych, która od 22 grudnia 1997 ma status misji "sui iuris". Na jej czele od 18 marca br. stoi pierwszy w historii tych ziem biskup - Nikolaus Messmer, jezuita.