Podzielam wątpliwości tych, którzy doradzali prezydentowi, by zastanowił się czy podpisywać nowelizację ustawy lustracyjnej - powiedział KAI bp Kazimierz Nycz.
Jego zdaniem, nie można mieć pewności, czy ustawa w tym kształcie będzie w wystarczający sposób chroniła przed pomówieniami i "wyrokami medialnymi". Prezydent Lech Kaczyński podpisał w poniedziałek nowelizację ustawy lustracyjnej, jednocześnie zapowiedział jej nowelizację. Bp Nycz zastrzegł, że nie podejmuje się oceny ustawy lustracyjnej jako takiej. Jego zdaniem, rzeczywiście pewne punkty starej ustawy wymagały korekt i prace nad nowelizacją były potrzebne. - Jeśli jednak poważni ludzie wyrażali swoje wątpliwości do kilku punktów znowelizowanej ustawy, to myślę, że prezydent nie powinien lekceważyć tych głosów - podkreślił. Zdaniem biskupa, jeśli nowa ustawa ma być lepsza od starej, to powinna zabezpieczać wszystkich tych, których będzie dotyczyć przed zbyt łatwym pomówieniem czy wydawaniem zbyt pochopnych wyroków, zwłaszcza wyroków medialnych. - Lustracja powinna być robiona w sposób cywilizowany, odpowiedzialny i mądry - argumentował. Przypomniał, że materiały, które znajdują się w IPN, nie zostały sporządzone przez historyków, lecz przez wrogów ludzi, instytucji i organizacji wolnościowych, a zatem są to "skrzywione zwierciadła". Podpisana przez prezydenta ustawa "o ujawnianiu informacji o dokumentach organów bezpieczeństwa państwa z lat 1944 -1990 oraz treści tych dokumentów" przewiduje przekazanie Instytutowi Pamięci Narodowej lustracji rozszerzonej na kilkaset tysięcy osób, ujawnienie zapisów tajnych służb PRL dotyczących lustrowanych i szeroki dostęp do teczek IPN. Ustawa wejdzie w życie w ciągu trzech miesięcy, czyli w lutym 1997 r. Badane dotychczas przez Rzecznika Interesu Publicznego i Sąd Lustracyjny oświadczenia lustracyjne osób publicznych będą zastąpione jawnymi dla wszystkich zaświadczeniami IPN o zawartości archiwów tajnych służb PRL na temat lustrowanych, których krąg rozszerzono z 27 tys. osób do kilkuset tysięcy. Urząd RIP i Sąd Lustracyjny będą zlikwidowane. Nowa ustawa wprowadza też pojęcie osobowego źródła informacji. Są nimi wszyscy odnotowani w dokumentach organów bezpieczeństwa PRL "w charakterze tajnych informatorów lub pomocników przy operacyjnym zdobywaniu informacji wszelkich kategorii rejestracji stosowanych przez organy bezpieczeństwa państwa". Oprócz tajnych współpracowników, są to zatem tzw. "kontakty służbowe", czyli osoby, które z racji pełnionych funkcji w PRL musiały kontaktować się ze służbami specjalnymi (np. dyrektorzy zakładów pracy). Ozi to także tzw. "kontakty operacyjne", czyli osoby, które informowały służby o tym, co je interesuje, ale w odróżnieniu od TW, nie podpisywały zobowiązania do współpracy i nie dostawały określonych zadań do wykonania (kategoria ta służyła obchodzeniu formalnego zakazu werbowania członków PZPR jako tajnych współpracowników). Ponadto do ozi zalicza się tzw. "konsultantów", czyli np. naukowców służących służbom swą fachową wiedzą oraz osoby, które udostępniały im mieszkania jako tzw. lokale kontaktowe lub skrzynki kontaktowe.
Armia izraelska nie skomentowała sobotniego ataku na Bejrut i nie podała, co miało być jego celem.
W niektórych miejscach wciąż słychać odgłosy walk - poinformowała agencja AFP.
Wedle oczekiwań weźmie w nich udział 25 tys. młodych Polaków.
Kraje rozwijające się skrytykowały wynik szczytu, szefowa KE przyjęła go z zadowoleniem
Sejmik woj. śląskiego ustanowił 2025 r. Rokiem Tragedii Górnośląskiej.