Międzynarodowy trybunał ds. zbrodni wojennych w dawnej Jugosławii przywrócił w czwartek wycofany przed rokiem zarzut ludobójstwa wobec byłego przywódcy Serbów bośniackich Radovana Karadżicia.
W pierwszej instancji trybunał w czerwcu 2012 roku uniewinnił Karadżicia od jednego z dwóch zarzutów ludobójstwa, uznając, że prokuratorzy nie przedstawili wystarczających dowodów na jego odpowiedzialność za masowe zabójstwa, prześladowanie i wysiedlenia Muzułmanów (Bośniaków) i Chorwatów na początku wojny w Bośni i Hercegowinie (BiH) z lat 1992-1995.
Sędziowie Izby Apelacyjnej uznali jednak, że przedstawione przez prokuraturę dowody mogą wskazywać na to, iż celem Karadżicia podczas kampanii czystek etnicznych w 1992 r. było ludobójstwo - ogłosił w czwartek sędzia Theodor Meron, który prowadził rozprawę apelacyjną.
Orzeczenie Izby Apelacyjnej nie oznacza, że Karadżić został uznany za winnego, a jedynie, że został przywrócony główny zarzut, co do którego będą się musieli wypowiedzieć sędziowie w toku trwającego od 2009 roku procesu, tak jak w sprawie pozostałych dziesięciu zarzutów z listy w akcie oskarżenia.
Wśród tych zarzutów jest też oskarżenie o ludobójstwo, dotyczące odpowiedzialności Karadżicia za masakrę ok. 8 tys. muzułmańskich mężczyzn i chłopców w Srebrenicy w lipcu 1995 roku, oraz zarzuty zakwalifikowane jako zbrodnie przeciw ludzkości i zbrodnie wojenne.
Decyzja sądu apelacyjnego nadeszła w dniu obchodów 18. rocznicy masakry w Srebrenicy, podczas której uroczyście pochowano ponad 400 zidentyfikowanych w ostatnim roku ofiar tragedii.
W czasie wojny w Bośni i Hercegowinie zginęło ok. 100 tys. ludzi, a ponad dwa miliony straciły dach nad głową.
Karadżić został aresztowany w Belgradzie w lipcu 2008 roku. Wcześniej ukrywał się przez 13 lat. Od początku procesu, który rozpoczął się w październiku 2009 roku, utrzymuje, że jest niewinny.
68-letni oskarżony broni się sam, ale dysponuje ekipą pomagających mu prawników. Na swą obronę otrzymał od trybunału 300 godzin - tyle samo, co oskarżenie - i powołał 300 świadków.
Armia izraelska nie skomentowała sobotniego ataku na Bejrut i nie podała, co miało być jego celem.