Komisja ds. społecznych episkopatu Japonii przekonuje katolików, by nie odwiedzali narodowego sanktuarium Yasukuni - świątyni sintoistycznej, w której od końca XIX w. czci się poległych w różnych wojnach żołnierzy.
Wizyta w tej świątyni jest - według biskupów - gloryfikacją wojny. Dla wielu ludzi, zwłaszcza z krajów azjatyckich, które ucierpiały z rąk Japończyków przed i w czasie II wojny światowej, Yasukuni jest symbolem japońskiego militaryzmu. W broszurze zatytułowanej "Rola Kościoła katolickiego przed, w czasie i po II wojnie światowej" napisano, że nie można powiedzieć, iż katolikom odwiedzającym tę świątynię "nic nie przeszkadza". Zdaniem autorów, w Yasukuni ukrywa się wspomnienia o najgorszych zbrodniach II wojny światowej. Sanktuarium jest poświęcone jedynie tym, którzy zmarli, walcząc dla chwały imperium w czasie rozmaitych wojen. Czy czczenie tych ludzi nie jest w jakiś sposób gloryfikowaniem wojny? Czy świątynia nie wywołuje takiego wrażenia na narodach, które napadła Japonia? - pytają autorzy broszury, podpisanej przez arcybiskupa Tokio Petera Takeo Okadę. Biskupi tłumaczą, że Kościół katolicki i społeczeństwo japońskie przeszły gruntowne zmiany od 1936 roku, gdy ówczesna Kongregacja Rozkrzewiania Wiary zezwoliła szkołom katolickim na składanie hołdu zmarłym żołnierzom w narodowym sanktuarium sintoisticznym. Było to warunkiem włączenia tych szkół do systemu szkolnego tego kraju. Dzisiaj konstytucja nie przewiduje istnienia religii państwowej, więc nie ma już powodu, by oddawać hołd zmarłym w świątyni Yasukuni. Broszura podkreśla, że Kościół nie podważa miłości do ojczyzny, ale przestrzega przed niebezpieczeństwem wyrażania jej z pominięciem sąsiednich narodów. Biskupi zachęcają raczej do stosowania wskazania: "Kochaj kraj bliźniego swego jak kochasz własny". Państwa azjatyckie z Chinami i Koreą Południową na czele potępiły wizytę, jaką w sanktuarium złożył były premier Junichiro Koizumi, gdy sprawował on swój urząd. Wciąż bardzo powszechny jest w tych krajach uraz do demonstracji japońskiego imperializmu w XX wieku i zbrodni popełnianych przez japońską armię podczas kilku ostatnich wojen i inwazji na sąsiednie państwa. Przeciwko oficjalnym wizytom szefów rządów japońskich w tej świątyni protestują nie tylko obcokrajowcy. Jednym z przeciwników Yasukuni jest protestant Tadashi Mizuguchi, którego brat leży wśród 2,5 mln poległych i czczonych tam żołnierzy. "Jako chrześcijanin uważam i wierzę, że istnieje tylko jeden Bóg. Jak więc ktoś może uważać mojego brata za boga?" - pyta retorycznie Tadashi. Sintoistyczna świątynia Yasukuni znajduje się w pobliżu pałacu cesarskiego. Od końca XIX w. czci się tam żołnierzy poległych w różnych wojnach. W 1978 r. uczczono w niej kilkunastu zbrodniarzy wojennych, wśród nich premiera z czasów II wojny światowej, generała Hideki Tojo oraz pięciu innych polityków i wojskowych, powieszonych w 1948 r. na mocy wyroku Trybunału Tokijskiego. Sintoizm zakłada istnienie wielu bogów i bogiń, których liczbę szacuje się na ok. 8 milionów, począwszy od Omikami - bogini słońca, a kończąc na Konohana - bogini świętej góry Fudżi. Kapłani sintoizmu czczą także przodków, by wraz z nimi składać hołd Naturze.
Informuje międzynarodowa organizacja Open Doors, monitorująca prześladowania chrześcijan.
Informuje międzynarodowa organizacja Open Doors, monitorująca prześladowania chrześcijan.
Osoby zatrudnione za granicą otrzymały 30 dni na powrót do Ameryki na koszt rządu.