Przedstawiciele kurii warszawsko-praskiej przyjechali w poniedziałek do Jasienicy, by zastąpić ks. Lemańskiego administratorem parafii. Mimo że ksiądz od niedzieli formalnie nie jest już proboszczem, Rada Parafialna nie wpuściła księży.
Do Jasienicy przyjechał ks. Wojciech Lipka, kanclerz kurii oraz ks. Grzegorz Chojnicki, który ma być administratorem parafii. "Bardzo się cieszę, że księża przyjechali do parafii, parafianie prosili o to od bardzo dawna. Z Radą Parafialną ustaliliśmy, że wszelkie decyzje będą podejmowane w jej obecności" - miał powiedzieć ks. Lemański. Były proboszcz nie chce opuścić parafii, ponieważ złożył w tej sprawie odwołanie i twierdzi że do czasu jego rozpatrzenia, może pozostać w Jasienicy. Innego zdania są abp Hoser oraz przedstawiciele kurii, którzy tłumaczą, że ks. Lemański postępuje wbrew prawu kanonicznemu. Najpierw wypełnia się dekret (dotyczący nakazu opuszczenia parafii), a następnie można się od niego odwołać. Złożenie odwołania nie zawiesza dekretu arcybiskupa.
Ks. Wojciech Lemański odwołanie skierował najpierw do abp Hosera. Na jego rozpatrzenie arcybiskup ma 30 dni. Jeżeli ten nie zmieni zdania, ks. Lemański zamierza odwołać się do Stolicy Apostolskiej.
Dekretem z 5 lipca abp Hoser usunął ks. Lemańskiego z urzędu proboszcza parafii Narodzenia Pańskiego w Jasienicy. Zgodnie z nim ks. Lemański 14 lipca miał zakończyć swoją posługę, a do 18 lipca opuścić parafię. Abp Hoser zapewnił ks. Lemańskiemu mieszkanie w Domu Księży Emerytów i utrzymanie z Funduszu Kapłańskiego Wsparcia. Jeżeli ks. Lemański znajdzie parafię, w której proboszcz zgodzi się go przyjąć, może zostać jej rezydentem.
Przeczytaj też: I co dalej?
Armia izraelska nie skomentowała sobotniego ataku na Bejrut i nie podała, co miało być jego celem.
W niektórych miejscach wciąż słychać odgłosy walk - poinformowała agencja AFP.
Wedle oczekiwań weźmie w nich udział 25 tys. młodych Polaków.
Kraje rozwijające się skrytykowały wynik szczytu, szefowa KE przyjęła go z zadowoleniem
Sejmik woj. śląskiego ustanowił 2025 r. Rokiem Tragedii Górnośląskiej.
Z dala od tłumów oblegających najbardziej znane zabytki i miejsca.