Wczoraj, w 25. rocznicę stanu wojennego, profesor Władysław Bartoszewski, człowiek, który był przez komunistów więziony, oświadczył, że nigdy nie wybaczy autorom stanu wojennego. Wiem o dyskusji i wątpliwościach, jakie ta deklaracja wywołała i chciałem oświadczyć, że ja także jestem przeciwnikiem takiego przebaczania - oświadczył na łamach Dziennika ks. Tadeusz Isakowicz- Zaleski.
Jestem przeciwnikiem przebaczania wszystkim za wszystko, niemającego żadnego wymiaru etycznego czy religijnego. Rozumiem bardzo dobrze wszystkie ofiary stanu wojennego, które mają opory, żeby wybaczyć sprawcom swoich cierpień. Bo nie widzę najmniejszych oznak tego, żeby autorzy stanu wojennego byli skruszeni. Jako duchowny nie akceptuję nadużywania pojęcia „przebaczenia” do celów politycznych czy propagandowych. Traktuję przebaczenie bardzo poważnie, dokładnie tak, jak definiuje je Kościół, tylko w połączeniu ze wszystkimi warunkami, jakie muszą być spełnione, aby ten akt uzyskał rzeczywiście religijny sens. Żeby ono mogło się dokonać, trzeba żałować za grzechy. Potrzebny jest też rzetelny rachunek sumienia i szczera spowiedź. Ponadto trzeba też zrobić mocne postanowienie poprawy i zadośćuczynić Panu Bogu i bliźniemu. Nie rozumiem takich stwierdzeń: „Teraz sobie wybaczmy i zapomnijmy”, jeśli są wypowiadane bez żalu i chęci naprawienia szkody. Albo jeśli nie mówi się, za co komu przebaczamy. Nie może być tak, że kat ma te same prawa co ofiara. A czasem nawet jeszcze po latach zajmuje uprzywilejowaną pozycję. Społeczeństwo widzi wówczas, że jest to niezdrowa sytuacja. Sprzeczna z zasadami teologii moralnej.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.