Szef MSZ Radosław Sikorski został w czwartek przesłuchany jako świadek w śledztwie dot. zaginięcia obrączki i uszkodzenia dowodu osobistego należących do Tomasza Merty, jednej z ofiar katastrofy smoleńskiej - poinformowała PAP Prokuratura Okręgowa w Warszawie.
Śledztwo w sprawie "zaboru w celu przywłaszczenia" po katastrofie smoleńskiej złotej obrączki Tomasza Merty oraz sygnetu Wojciecha Seweryna zostało umorzone w pierwszej połowie maja wobec braku danych dostatecznie uzasadniających podejrzenie popełniania czynu zabronionego. Umorzony został wtedy również - wobec braku znamion czynu zabronionego - wątek dotyczący uszkodzenia dowodu osobistego Merty.
Na takie postanowienie zażalenie złożył pełnomocnik wdowy po Tomaszu Mercie, mec. Bartosz Kownacki. Zażalenie w czerwcu zostało uwzględnione przez prokuraturę, a śledztwo wznowiono. "Prokuratura nie przesłuchała szeregu świadków, chodzi też o ustalenie pewnej dokumentacji" - wskazał Kownacki, mówiąc o argumentach zażalenia.
Rzecznik prasowy warszawskiej prokuratury okręgowej prok. Dariusz Ślepokura powiedział, że mec. Kownacki uczestniczył w przesłuchaniu i zadawał pytania ministrowi. Dodał, że w sprawie zaplanowano jeszcze przesłuchania b. konsula z ambasady w Moskwie i dyrektora generalnego Służby Zagranicznej MSZ. Przesłuchania te mają odbyć się w sierpniu.
Mec. Kownacki ocenił, że poza wezwanymi już świadkami w sprawie powinny być przesłuchane jeszcze inne osoby. "Będę miał kolejne wnioski dowodowe w sprawie kolejnych świadków z kierownictwa resortu spraw zagranicznych, powinni być też przesłuchani pracownicy niższego szczebla" - zaznaczył adwokat. Dodał, że aktualnie termin śledztwa jest określony do końca sierpnia, ale jego zdaniem w tym terminie sprawa najprawdopodobniej się nie zakończy.
W maju prokuratura informowała, że w ramach śledztwa m.in. przesłuchano w charakterze świadków żołnierzy Żandarmerii Wojskowej, którzy uczestniczyli w czynnościach związanych z oględzinami miejsca katastrofy, a także pracowników Ambasady RP w Moskwie i MSZ. Prokuratura podawała też, że w odniesieniu do rzeczy Merty niewątpliwym jest, że po katastrofie stwierdzono obecność obrączki, która wraz z portfelem została przekazana do ambasady w Moskwie; co do sygnetu Seweryna nie uzyskano żadnych dowodów, które wskazywałyby, że sygnet ten został odnaleziony po zaistniałym zdarzeniu.
Jak ponadto informowała wówczas prokuratura, w toku postępowania ustalono, że przedmioty należące do Tomasza Merty zostały po uprzednim umieszczeniu w worku foliowym, za pośrednictwem ambasady w Moskwie przekazane do MSZ, gdzie po pobieżnej ocenie, że worek ten nie zawiera przedmiotów pamiątkowych, ze względu na zagrożenie sanitarno-epidemiologiczne, podjęto decyzję o ich utylizacji.
W 2011 r. PAP pisała, że pracownik MSZ miał m.in. powiedzieć, że dowód osobisty znajdował się w worku, który zamierzano zutylizować. "Nie zdawano sobie sprawy, że w środku mogą być dokumenty osób, które zginęły w katastrofie smoleńskiej" - mówił wtedy informator PAP. Sprawę zniszczenia dowodu Merty opisał "Nasz Dziennik". Według gazety dowód wydany rodzinie miał wyraźne ślady nadpalenia.(PAP)
Na terenach objętych konfliktami respektowane być powinno prawo humanitarne.
Organizatorzy zapowiadają, że będzie barwny, taneczny i pełen radości. Koniecznie posłuchaj!
Twierdzi, że byłby tam narażony na nadużycia i brak opieki zdrowotnej.
Przypada ona 13 dni po Wigilii u katolików, czyli 6 stycznia w kalendarzu gregoriańskim.
Sąd nakazał zbadanie możliwości popełnienia zbrodni wojennych przez żołnierza z Izraela.