Co dziesiąty ksiądz na Litwie współpracował z KGB - napisał internetowy portal Delfi, powołując się na historyków. Prób inwigilacji nie uniknął prawie żaden kleryk seminarium w Kownie - twierdzi Rzeczpospolita.
Ujawnienie współpracy arcybiskupa Stanisława Wielgusa z komunistyczną tajną policją stało się okazją do przyjrzenia się problemowi inwigilowania przez sowieckie służby specjalne duchowieństwa na Litwie. Badacz dziejów Kościoła w okresie okupacji sowieckiej docent Uniwersytetu Wileńskiego Arunas Streikus w wywiadzie dla portalu Delfi twierdzi, że w latach 70. z KGB byli związani wszyscy ówcześni hierarchowie Kościoła katolickiego. Jednak, jak przyznaje, żaden z obecnych biskupów nie był konfidentem. Z KGB współpracował podobny procent duchownych innych wyznań, przede wszystkim prawosławnych i luteranów. - W czasach sowieckich księża mieli większy wpływ na społeczeństwo niż obecnie, więc reżim był zainteresowany posiadaniem wśród nich swoich ludzi. Księża kontaktują się z wieloma osobami, są więc o wiele lepiej poinformowani niż zwyczajni obywatele i to właśnie zainteresowało odpowiednie formacje -mówi Streikus. W okresie powojennym podstawowym narzędziem szantażu ułatwiającego werbunek księży było grożenie im aresztem za działalność antysowiecką. W późniejszym okresie w tym celu zbierano lub fabrykowano materiały o nielicujących ze stanem duchownym stosunkach z kobietami, defraudacjach kościelnych pieniędzy itp. Jeszcze innym sposobem na werbunek księży były obietnice zrobienia kariery w Kościele. Tacy księża otrzymywali wsparcie od wcześniej już zwerbowanych hierarchów. Według naukowca przez pewien czas zgoda na współpracę z KGB"była nawet swoistą strategią, po to by wykorzystać te kontakty dla dobra Kościoła. Współpraca pomagała w uzyskiwaniu zezwoleń na wydawanie literatury religijnej oraz na prowadzenie innej działalności". KGB aktywnie działał również w jedynym wówczas na Litwie seminarium w Kownie. Z każdym wstępującym do seminarium KGB prowadziło rozmowy. Nagrodą dla kleryków decydujących się na współpracę było często zwolnienie od służby w radzieckiej armii. Jednak - jak powiedział "Rz" dyrektor Departamentu Badań Ludobójstwa i Oporu dr Arvydas Anušauskas - odsetek 10 procent księży współpracujących z KGB występował tylko w niektórych okresach. - Jeżeli weźmiemy pod uwagę ogólną liczbę księży, którzy pracowali na Litwie przez cały czas radzieckiej okupacji od 1940 do 1990 roku, to ze służbami radzieckimi współpracował zaledwie co 20. czy nawet co 30. ksiądz. Co się tyczy hierarchów Kościoła, to zależy, kogo uważa się za hierarchę. Owszem, trzeba przyznać, że z KGB współpracowało wielu tak zwanych zarządców diecezji. Ci księża pełnili obowiązki administracyjne w zastępstwie znajdujących się na zesłaniu biskupów. Dysponujemy dowodami obciążającymi tylko jednego, nieżyjącego już biskupa, który był współpracownikiem KGB - tłumaczy dr Arvydas Anušauskas. Bez zgody Watykanu nie można otrzymać mitry biskupiej. Według zaś informacji dyrektora Departamentu Badań Ludobójstwa i Oporu żaden z agentów KGB nie otrzymał aprobaty Stolicy Apostolskiej. -Watykan jakąś drogą otrzymywał informacje, który z księży pracuje dla KGB -mówi. -Trzeba także pamiętać, że za czasów radzieckich na Litwie aktywnie działał Kościół podziemny. Funkcjonowało nawet podziemne seminarium, które przygotowywało księży bez zgody władz. Nie byłoby to możliwe, gdyby Kościół na Litwie był mocno infiltrowany przez Sowietów -uważa rozmówca "Rz".
W kilkuset kościołach w Polsce można bezgotówkowo złożyć ofiarę.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.