Żyliśmy w atmosferze ciągłego zagrożenia i wszyscy byliśmy narażeni na kontakty ze Służbą Bezpieczeństwa - mówili uczestnicy dyskusji "Pojednanie i przebaczenie", jaka odbyła się w środę na KUL - podała Gazeta Wyborcza.
Wszyscy byli zgodni: nie można tropić tajnych współpracowników SB, jeśli najpierw nie zrozumie się ówczesnej rzeczywistości. - Nie unikniemy rozliczenia z przeszłością. Ale musimy to zrobić ostrożnie - mówił w czasie sympozjum Andrzej Przewoźnik, sekretarz Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa. Na Przewoźniku ciążyło oskarżenie o współpracę z SB. Jak się okazało dokumenty o zarejestrowaniu go jako TW nie miały nic wspólnego z prawdą. - Nie wytrwałbym procesu lustracyjnego bez ludzkiej solidarności i wsparcia - twierdził. Jako TW zarejestrowany był też ks. Romuald Jakub Weksler-Waszkinel. Służba Bezpieczeństwa wpisała go na listę współpracowników bez jego wiedzy. - Gdy zajrzałem do mojej teczki, to poczułem wstyd i zrobiło mi się przykro - wyznał i przypomniał, że mieszkańcy PRL żyli w jednym wielkim więzieniu. - Musiały być relacje między więźniami, a administratorami więzienia, więc wszyscy byli współpracownikami - mówił. Ks. Waszkinela zarejestrował esbek, któremu ksiądz zwracał paszport. - Byłem uczciwy, choć może naiwny. Traktowałem go jak człowieka - a ja dla niego byłem materiałem, z którego można coś wycisnąć - mówił ks. Waszkinel. Dodał, że podobnie jak Przewoźnik jest za lustracją, ale nie można jej przeprowadzić "bez historii, bez świadomości, bez wiedzy o tamtym czasie".- Inna ocena jest chora - stwierdził. Zgodził się z nim były rektor KUL ks. prof. Andrzej Szostek: - Trzeba wejść w ówczesny świat i zrozumieć, że musieliśmy szukać jakiegoś modus vivendi. A była to atmosfera ciągłego zagrożenia. Według ks. Szostka podstawą postępowania wobec esbeków było unikanie rozmów prywatnych. Przypomniał perfidię, jaką funkcjonariusze SB stosowali w swoich metodach, a jaką odczuł niemal na własnej skórze: - Zaproszono mnie na szachy. Strzał bezpieki był podwójny. Potem mogliby powiedzieć: uważaj kolego, wiemy że lubisz grać w szachy! A ja zastanawiałbym się: skoro tak, to co do cholery oni jeszcze wiedzą? Były rektor KUL nie ukrywał oburzenia z racji tego, że w związku z lustracją nagłaśniane są jedynie nazwiska ofiar SB, a sami esbecy pozostają w cieniu. Wcześniej Przewoźnik przypomniał, że funkcjonariuszka SB, która w 1988 r. próbowała wyciągnąć od niego informacje ma dziś dochodową firmę ochroniarską, a kapral SB, który fałszywie zarejestrował go jako TW, jest funkcjonariuszem policji. - Ci, którzy dokonywali operacji przeciw panu i abp. Wielgusowi są w cieniu i wiedzie im się doskonale. W ogóle nie pytamy, co robią ci ludzie. To skandal - mówił oburzony ks. Szostek. Arcybiskup Józef Życiński nie zostawił suchej nitki na osobach oskarżających Zbigniewa Herberta i Jacka Kuronia o współpracę z komunistycznymi służbami. - IV RP, w której jako symbole zdrady pojawiają się Herbert i Kuroń to patologia - mówił arcybiskup. Według abp. Życińskiego za ataki na autorytety odpowiadają ludzie, którzy w okresie komunizmu unikali działalności opozycyjnej. - Bohaterów będzie się odnajdywać wśród tych, o których nikt nie słyszał, gdy powstawała pierwsza "Solidarność", a teraz chcą zwrócić na siebie uwagę - mówił metropolita. Według niego stawiają się oni w roli stróżów moralności, a w istocie są gorsi niż inkwizycja. Na zakończenie sympozjum abp Życiński zauważył, że zarówno ks. Waszkinela jak i Przewoźnika nie przeprosił nikt z tych, którzy niesłusznie oskarżali ich o współpracę z SB. - Nie ma elementarnej reakcji w postaci słowa "przepraszam" - mówił, myśląc także o byłych esbekach, z humorem jednak dodał: - Odkąd dwóch skruszonych ubowców popłakało się u mnie mam sen: piękne przeżycie liturgiczne, gdy chór ubowców śpiewa "Święty Boże, święty mocny zmiłuj się nad nami".
Konferencja odbywała się w dniach od 13 do 15 listopada w Watykanie.
Minister obrony zatwierdził pobór do wojska 7 tys. ortodoksyjnych żydów.
Zmiany w przepisach ruchu drogowego skuteczniej zwalczą piratów.
Europoseł zauważył, że znalazł się w sytuacji "dziwacznej". Bo...