Abp Nycz: XXI wiek wymaga nowych znaków i symboli

KAI/J

publikacja 16.03.2007 22:19

XXI wiek wymaga nowych znaków i symboli, także jeśli chodzi o sposób bycia biskupem - mówi w rozmowie z KAI abp Kazimierz Nycz, nowy arcybiskup metropolita warszawski.

KAI: Kiedy Ksiądz Arcybiskup wylądował w Warszawie po powrocie z Ziemi Świętej, to w pałacu arcybiskupów warszawskich spotkał abp. Wielgusa. Jak wyglądała rozmowa? - Przyjaźnie, gdyż zdaję sobie sprawę z sytuacji w jakiej znalazł się abp. Stanisław i potrafię się w to wczuć. Byłoby postawą zupełnie niechrześcijańską, gdyby biskup diecezji nie chciał do niego wyciągnąć ręki. Będę dążył ku wspólnemu rozwiązaniu sprawy, na zasadzie poważnej rozmowy między dwoma, już nie najmłodszymi, biskupami. KAI: Jakie jest teraz miejsce abp. Wielgusa? - Jest to jasno, przyjaźnie i dokładnie określone przez list papieża. Benedykt XVI okazuje zrozumienie trudnej sytuacji arcybiskupa, wskazuje też na te pola zainteresowania, w których może on być i będzie dla Kościoła nadal pożyteczny. KAI: Na ogół biskupi seniorzy pełnią pewną posługę. Czy Ksiądz Arcybiskup ma jakiś pomysł wykorzystania abp. Wielgusa? - To właśnie będzie przedmiotem naszych rozmów. KAI: Czy jednak abp Wielgus rozliczył się z przeszłością... - To absolutnie nie należy do mojej oceny. KAI: Czy to prawda, jak piszą niektórzy publicyści, że Kościół w Polsce jest Kościołem "osieroconym" po śmierci Jana Pawła II. Kościołem bez przywództwa, bez strategii duszpasterskiej, bez jakiejkolwiek koncepcji i wspólnego stanowiska? - Takie skrajne oceny są uproszczone a przez to nieprawdziwe. Przesadzamy, kiedy mówimy, że Jan Paweł II był dla Kościoła w Polsce zastępczym przywódcą. Owszem, pomagało to Kościołowi w Polsce i była taka pokusa, żeby z przemówień papieskich i z pielgrzymek robić program. Teraz bardziej ostro widzimy, że trzeba włożyć więcej swojej pracy i znaleźć cele na kilka lat. Jeśli chodzi o przywództwo w Kościele, to widzę pewien paradoks. Z jednej strony jest to nostalgia za epoką kard. Wyszyńskiego. Nostalgia za jednolitością Kościoła w dużym stopniu wymuszoną przez system totalitarny. To taka jedność beczki spiętej obręczami z zewnątrz, a nie z wewnątrz. Takiej jedności nie będzie, nawet jeśli dało by się wskrzesić kard. Wyszyńskiego. Czasy się zmieniły. W obecnej eklezjologii podkreśla się szczególnie rolę Kościoła partykularnego, czyli diecezji. Za diecezję odpowiedzialny jest biskup, który podlega bezpośrednio papieżowi. To, co piszą niektórzy publicyści a oczekuje wielu, jest nostalgią za modelem Kościoła sprzed Soboru Watykańskiego II.

Reklama

Reklama