Główni kandydaci na prezydenta świeckiej republiki przyznają, że są katolikami - pisze dzisiejsza Rzeczpospolita.
Taką deklarację złożyli katolickiemu pismu "La Vie": faworyt prawicy Nicolas Sarkozy, socjalistka Segolene Royal, centrysta Francois Bayrou oraz lider nacjonalistów Jean-Marie Le Pen. Ich czworo -właśnie w tej kolejności - plasuje się w czołówce przedwyborczych notowań. Tylko oni będą się liczyć w walce o najwyższy urząd - informuje dalej "Rz". Tygodnik "La Vie" - na który powołuje się "Rzeczpospolita" - opublikował wczoraj refleksje o Bogu, wierze i roli religii w społeczeństwie, o które poprosił wszystkich 12 kandydatów na prezydenta (pierwsza tura wyborów odbędzie się 22 kwietnia). Odpowiedzi odmówiła jedynie trockistka Arlette Laguiller. Pozostali określili się albo jako ateiści (sześć osób, w tym wszyscy, poza panią Royal, przedstawiciele lewicy), albo jako katolicy (pięć osób). Wśród kandydatów na prezydenta nie ma wyznawcy innej religii, nikt też nie przedstawił się jako wątpiący. Wszyscy też, choć na różne sposoby, podkreślali, że "wiara jest sprawą prywatną". Ten aspekt, a także zasadę rozdziału Kościoła od państwa, szczególnie akcentowała Segolene Royal. Nie zmienia to faktu, że przedwyborami zdobyła się na publiczne wyznanie wiary - akt równie ważny, jak odważny. Wśród francuskich socjalistów nie brak co prawda osób wierzących (m. in. były przewodniczący Komisji Europejskiej Jacques Delors czy były premier Lionel Jospin, protestant), ale rzadko mówią one otwarcie o swej religijności. Pani Royal przyznała zaś w "La Vie", że "pewne wartości, które nosi w sobie, zawdzięcza wychowaniu katolickiemu". Credo francuskiego "praktykującego katolika, obrońcy laickości" ogłosił Francois Bayrou. - Chodzę na mszę, modlę się. Kiedy jednak głosuję nad ustawą, nie słucham Kościoła, lecz mego sumienia obywatelskiego. Nie mieszam wiary z prawem - powiedział centrysta. Znamienne były uwagi Nicolasa Sarkozy'ego. Faworyt prawicy uważa, że Francja cierpi na brak młodych księży, a w wielkich debatach społecznych głos wspólnot wyznaniowych mógłby rozlegać się głośniej. Według Jean-Marie Le Pena wiara to czynnik stabilizujący społeczeństwo. Lider Frontu Narodowego zaleca "zdrową laickość", taką, która ani nie rozdziela, ani nie miesza władzy duchowej z doczesną, natomiast wyraźnie je rozróżnia. Jedynym politykiem, który przekonaniom religijnym nadał rangę programu prezydenckiego, jest Philippe de Villiers, kandydat narodowo-katolickiego Ruchu na rzecz Francji (ok. 1 proc. poparcia). Potwierdził, że jest przeciwny "klonowaniu, eugenice, aborcji, eutanazji i homoseksualizmowi i nie godzi się na islamizację społeczeństwa". - Jestem obywatelem francuskim, wychowanym w religii katolickiej - mówi. Do takiego wychowania przyznało się troje kandydatów skrajnej lewicy. Komunistka Marie-George Buffet (ok. 1 proc. poparcia) wyjawiła, że jej ulubioną sceną biblijną jest przegnanie przez Chrystusa kupców ze świątyni.
Armia izraelska nie skomentowała sobotniego ataku na Bejrut i nie podała, co miało być jego celem.
W niektórych miejscach wciąż słychać odgłosy walk - poinformowała agencja AFP.
Wedle oczekiwań weźmie w nich udział 25 tys. młodych Polaków.
Kraje rozwijające się skrytykowały wynik szczytu, szefowa KE przyjęła go z zadowoleniem
Sejmik woj. śląskiego ustanowił 2025 r. Rokiem Tragedii Górnośląskiej.
Z dala od tłumów oblegających najbardziej znane zabytki i miejsca.