Brytyjski Kościół anglikański jest oburzony i żąda przeprosin od koncernu Sony po tym, jak wypuścił na rynek kontrowersyjną "strzelankę" - donosi Dziennik.
Jeden z epizodów gry polegającej na zabijaniu wrogów toczy się w murach idealnie odtworzonej wirtualnej katedry w Manchesterze. "To świętokradztwo" - grzmią anglikańscy biskupi. W przeznaczonej na konsolę Playstation3 grze "Resistance: Fall of Man" wiernie przedstawiony budynek świątyni zamienia się w krwawe pole walki między ludźmi i potworami, które opanowały ziemię - pisze Dziennik. "To przechodzi ludzkie pojęcie" - skarżył się w sobotę anglikański biskup Manchesteru Nigel McCulloch w wywiadzie dla BBC. "W mieście mamy problem z gangami, w strzelaninach zginęły dziesiątki młodych ludzi. To wysoce nieodpowiedzialne, żeby zachęcać młodzież do zabawy w zabijanie na terenie realistycznie ukazanej świątyni" - mówił. Dziś do Sony ma trafić list, w którym Kościół oficjalnie zażąda przeprosin i wycofania gry ze sklepów. Duchowni są oburzeni, że firma nie zapytała ich o zgodę na takie wykorzystanie wizerunku słynnej gotyckiej katedry. Stanowisko kleru poparł m.in. jeden z brytyjskich europarlamentarzystów oraz organizacja Matki Przeciw Przemocy. "Straciłam syna w strzelaninie. Nie można powiedzieć: 'to tylko gra'" - mówiła do kamer reprezentująca tę organizację Patsy McKie z Manchesteru. W oświadczeniu przedstawionym na antenie BBC koncern Sony bronił się, że przy produkcji gry zadbano o wszelkie pozwolenia, a zabawa nie polega na strzelaniu do ludzi. Akcja rozgrywa się bowiem w alternatywnej historii, w której zamiast II wojny światowej doszło do wojny ludzkości z potwornymi "chimerami", których pochodzenie jest nieznane - są przybyszami z kosmosu lub efektem eksperymentów naukowych. Potwory rozprzestrzeniają się na świat z terenu Rosji, a Anglia pozostaje ostatnim krajem, który im się oparł. "To fantastyka naukowa, bez związku z rzeczywistością" - przekonywał rzecznik koncernu David Wilson. W manchesterskiej diecezji mają jednak na ten temat zupełnie inne zdanie. "Byliśmy wstrząśnięci, kiedy w piątek odkryliśmy, że gra trafiła na rynek" - mówił wczoraj Dziennikowi rzecznik diecezji David Marshall. "Uważamy, że może ona wrócić do sprzedaży dopiero, kiedy zostanie z niej usunięty fragment przedstawiający walki w świątyni. Jeżeli Sony nas nie posłucha, zasięgniemy porady prawników i prawdopodobnie pójdziemy do sądu". Zwycięstwo Kościoła w sporze o "Fall of Man" (co oznacza "Upadek człowieka") nie jest jednak pewne, a prawnicy już mówią, że proces byłby precedensowy. Sąd musiałby rozstrzygnąć m.in., czy Church of England jest tylko użytkownikiem katedry, czy też ma prawo decydować o tym, w jaki sposób jej wizerunek jest wykorzystywany w wirtualnej rzeczywistości. Rozwój tej ostatniej rodzi w ostatnich latach wiele kompletnie nowych problemów. Według Davida Marshalla diecezja musi bronić świątyni, bo jej cyfrowy model stworzony na potrzeby gry może być w przyszłości wykorzystany w podobnie niegodny sposób. "W ostatnich kilku latach grafika komputerowa poszła bardzo od przodu. Dzisiejsze gry ukazują miejsca i budowle wiernie niczym film" - komentuje dla Dziennika Mirosław Filiciak, jeden z pierwszych w Polsce badaczy gier z warszawskiej Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej. "To oczywiste, że producentów kusi, aby akcję umieszczać w atrakcyjnych, rzeczywistych miejscach. Takie spory zapewne będą niedługo równie częste jak dziś debaty wokół obrazoburczych filmów czy seriali". Filiciak dodaje, że reakcja brytyjskich duchownych świadczy o tym, iż w Anglii zrozumiano już świadomość, że gry to nowe, potężne medium, które kształtuje zbiorą wyobraźnię na równi z telewizją i filmem. W Europie Środkowej do takiego spojrzenia jeszcze daleko, o czym świadczy przykład opublikowanej niedawno gry "Stalker: Shadow of Chernobyl". Kijowskie studio, które ją wyprodukowało, z fotograficzną wiernością odwzorowało czernobylską "zonę" - miejsce tragedii tysięcy osób podczas katastrofy z 1986 r. Głosy krytyki w Polsce i na Ukrainie były jednak niemal niesłyszalne.
Armia izraelska nie skomentowała sobotniego ataku na Bejrut i nie podała, co miało być jego celem.
W niektórych miejscach wciąż słychać odgłosy walk - poinformowała agencja AFP.
Wedle oczekiwań weźmie w nich udział 25 tys. młodych Polaków.
Kraje rozwijające się skrytykowały wynik szczytu, szefowa KE przyjęła go z zadowoleniem
Sejmik woj. śląskiego ustanowił 2025 r. Rokiem Tragedii Górnośląskiej.