Ksiądz Rydzyk w swym przekazie dotyczącym zagrożonego Kościoła i narodu wstrzelił się, jak sądzę, w samą dziesiątkę mentalności znacznej liczby biskupów i sporej części duchowieństwa w Polsce - stwierdził na łamach Dziennika Wojciech Jędrzejewski OP.
Ilekroć Kościół doznaje przykrości i spadają nań słowa surowej krytyki lub szyderstwa, obowiązkiem wierzącego człowieka jest zastanowić się, czy właśnie nie dokonuje się deptanie zwietrzałej soli. Tak zwana laicyzacja to przecież niejednokrotnie odwrotna strona procesu klerykalizacji, czyli niemądrej i agresywnej obecności duchownych w życiu politycznym - zauważa o. Jędrzejewski. Jeśli obserwujemy odchodzenie ludzi od Kościoła, zmniejszającą się liczbę powołań, to po prostu jesteśmy świadkami „odchudzania" polskiego katolicyzmu. Odchudzania z wszelkiej nadmierności: znaczenia społecznego, prestiżu, rytualnej obecności w przestrzeni publicznej, liczby osób duchownych, metryk chrzcielnych i monopolu na etykę - konstatuje publicysta. Polski katolicyzm, tracąc uprzywilejowaną społecznie pozycji jest postrzegany z większym realizmem. Niejednokrotnie widać, że król jest nagi. I wiele osób z zewnątrz nie boi się tego powiedzieć głośno. Jesteśmy zwyczajnymi grzesznikami, nierzadko postępującymi mniej etycznie niż ludzie niechodzący do kościoła. Bardziej pokorna świadomość naszej kondycji jako polskiego Kościoła ma szansę okazać się zbawienna. W końcu Jezus przyszedł do tych, którzy się źle mają. Nie potrzebują lekarza zdrowi (Łk 5,31). Kościoła - rozumianego jako przestrzeń duchowego uzdrowienia mocą miłości Bożej - nie zniszczy liberalna lewica ani go nie ocali konserwatywna prawica. Prezentowany przez księdza Tadeusza styl zaangażowania kapłana wobec kwestii społecznych i kulturowych przemian jest skazany na klęskę - uważa o. Jędrzejewski i znów zadaje pytania: - Jak wielu naśladowców tego stylu, zwłaszcza wśród biskupów, pociągnie za sobą ten upadek? Otwarte pozostaje też pytanie o powód milczenia i brak zdecydowanej reakcji tej części Episkopatu, którą poczynania księdza Tadeusza napełniają smutkiem i gniewem. Lęk przed schizmą czy zwykły brak odwagi?