Nie ma sprawiedliwości dla księdza Tadeusza Isakowicza-Zaleskiego. Kościelny Sąd Metropolitalny w Krakowie oddalił jego skargę na bliskiego współpracownika kardynała Stanisława Dziwisza, ks. Piotra Majera - kanclerza kurii krakowskiej - donosi Polska Gazeta Krakowska.
Ks. Zaleski, niestrudzony orędownik rozliczenia duchownych ze współpracy z komunistyczną bezpieką, domagał się, by kuria odwołała zarzut rozbijania jedności Kościoła. To jedno z najcięższych dział, jakie przeciw niepokornym duchownym mogą wytoczyć władze kościelne. A takie oskarżenie padło pod adresem autora książki "Księża wobec bezpieki". Przed ponad rokiem kuria krakowska wydała specjalny komunikat w sprawie wypowiedzi ks. Zaleskiego na temat księży, którzy współpracowali z SB. Władze kościelne zakazały mu także publicznych wypowiedzi na ten temat. Ks. Zaleski się temu podporządkował. Miał nadzieję na zmianę stanowiska kurii. Nie doczekał się. Dlatego skierował do sądu kościelnego pozew przeciw autorowi komunikatu - kanclerzowi kurii ks. Piotrowi Majerowi. Jednak sąd sprawę oddalił. Pozbawił tym samym ks. Zaleskiego obrony dobrego imienia. Duchowny jest rozgoryczony. - Proboszczowie odmawiają mi głoszenia kazań, gdyż obawiają się reakcji zwierzchników - żali się ks. Zaleski. - Komunikat nigdy nie został odwołany. Nie oczekuję litości, ale sprawiedliwości - podkreśla duchowny. Rzecznik krakowskiej kurii ks. Robert Nęcek zapewnia, że ograniczenia wobec ks. Zaleskiego dotyczyły wyłącznie publicznych wypowiedzi na temat lustracji duchowieństwa. Obowiązywały do czasu wydania książki. - Swoją posługę duszpasterską ksiądz może pełnić bez przeszkód, ale w parafiach gospodarzami są proboszczowie, i to oni decydują, kto może u nich głosić kazania - tłumaczy ks. Nęcek. Kuria jednak milczy. - Sprawa jest oczywista. Kościół zdecydował się wyciszyć debatę ma temat lustracji, w tym przypadku uciszając ks. Zaleskiego. Rzeczywistość zmieniają ludzie odważni i oni za to płacą wysoką cenę, tak jak ks. Zaleski - uważa publicysta dr Tomasz Terlikowski.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.