Reklama

Jałmużna nie jest obowiązkiem?

Do widoku żebrzących kobiet z dziećmi - czy w ogóle żebraków - przyzwyczailiśmy się już chyba do tego stopnia, że rzadko kiedy zastanawiamy się, kim oni tak naprawdę są i co ich zmusiło do wyjścia na ulicę. Czasem rzucimy kobiecie dwa złote, a czasem zwyczajnie miniemy. I właśnie to w moim przekonaniu jest najlepsze rozwiązanie - napisał w Dzienniku etyk Jacek Hołówka.

Reklama

Dawanie jałmużny nie jest nakazem moralnym - pisali ci autorzy - tylko jest niezupełnym, czyli niedoskonałym obowiązkiem. Trzeba go czasem wykonywać, ale nikt nie może ustalić, jak często, w jakich okolicznościach i w jakim celu. To w ogóle nie jest działanie celowe, tylko ćwiczące cnotę i uczucia. Hume pisał o oddźwięku uczuciowym: „Wziąwszy pod uwagę zasady natury ludzkiej, tak jak jawią się one w codziennym doświadczeniu i obserwacji, musimy uznać a priori za niepodobieństwo, iżby istota taka jak człowiek mogła być całkiem obojętna na powodzenie i niepowodzenie istot sobie bliźnich”. Smith odwoływał się do uczucia życzliwości: „Jak nieprzyjemny wydaje się ktoś, kogo zatwardziałe i nieczułe serce porusza się tylko tym, co jego dotyczy, jest zaś całkowicie obojętne wobec szczęścia czy nieszczęścia innych”. Kant odróżnił niezupełny obowiązek od doskonałego: „Gdybyśmy z poświęcenia własnego szczęścia dla dobra bliźnich (choćby znajdowali się oni rzeczywiście w potrzebie) uczynili maksymę i chcieli ją uczynić prawem powszechnym, to groziłaby nam tu nieuchronna sprzeczność”. Z tych zaleceń płynie wspólny wniosek. Gdy czyjeś życie, zdrowie lub inne ważne sprawy są wyraźnie zagrożone, musimy pomagać. Ale jeśli napotykamy żałosny, ale rutynowy styl życia, nie musimy go wzmacniać. Dawanie jałmużny nie jest ratowaniem życia - i nie mają tu zastosowania zasady, które obowiązują w sytuacji krytycznej i wymagającej szybkiej, jednorazowej interwencji. Prawny nakaz niesienia pomocy obowiązuje tylko w sytuacji bezpośredniego zagrożenia życia, zdrowia lub własności. Nie jest nakazem wspierania każdego, kto sobie gorzej radzi w życiu niż pozostali. Zresztą nawet w swym podstawowym zastosowaniu ten przepis nie jest łatwy w użyciu. W Australii pewna zdesperowana matka wepchnęła do basenu wózek z dwojgiem małych dzieci i wskoczyła za nimi do wody. Wszyscy potonęli. Obok stał ojciec, który czterokrotnie nurkował, by ich uratować. Nie wydobył nikogo. Przez sąd został skazany za nieudzielanie pomocy. Czy słusznie? Nie wiemy. Takie przypadki zawsze budzą kontrowersje i wątpliwości. Ale nie mamy powodu przypuszczać, że równie niepewna jest sprawa jałmużny. Tu nie chodzi wprost o życie, tylko o poprawę warunków życia. A obowiązek zapewnienia sobie przyzwoitego poziomu życia spada przede wszystkim na samych zainteresowanych, później na społeczeństwo i dopiero - na samym końcu - na przypadkowych przechodniów, którzy - co istotne - mają pełne prawo do niekonsekwencji. To jest w etyce rzadkie i dlatego czujemy się nieswojo, mijając kolejnego żebraka. Zwykle sądzimy, że przypadki podobne powinny być traktowanie podobnie. Jednak ta zasada nie obowiązuje w przypadku obowiązków niedoskonałych. Altruizm nie ma reguł, pozwala kierować się uczuciem, odruchem i nieprzemyślaną skłonnością. To samo twierdzi współczesny autor Norman Gillespie: „Nie musi istnieć żaden ogólny i wiążący powód, bym w tym samym stopniu wspierał wszystkich, którzy są w równej potrzebie”. Ma rację. Taki powód nie musi istnieć i nie istnieje. Bo gdybyśmy chcieli wszystkim pomagać i postanowili każdemu dawać tyle ! samo, to skończylibyśmy na 31 pensach, tak jak królowa w 1958 roku. Nie warto. Dla chrześcijanina dawanie jałmużny to nie kwestia altruizmu, tylko miłości... Wiara.pl

«« | « | 1 | 2 | » | »»
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Autoreklama

Autoreklama

Kalendarz do archiwum

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
1 2 3 4 5 6 7
8 9 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11
1°C Sobota
rano
4°C Sobota
dzień
5°C Sobota
wieczór
2°C Niedziela
noc
wiecej »

Reklama