Parafia Świętej Barbary w Będzinie jest niewielka. Mały kościółek, niegdyś związany z nieistniejącą już kopalnią Paryż w dzielnicy Koszelew.- 1450 dusz - tak mówi o swojej parafii proboszcz Stanisław Sarowski. To właśnie tu znajdują się relikwie trzech świętych polskich męczenników: Stanisława Biskupa, Andrzeja Boboli i Wojciecha - poinformował Dziennik Zachodni.
Wszystkie trafiły do świątyni w tym roku. Jako ostatnie pojawiły się szczątki Świętego Wojciecha, zaledwie kilka tygodni temu. A kilka dni temu, Adam Śmigielski, biskup diecezji sosnowieckiej, poświęcił relikwiarze i witraże, które przedstawiają świętych. - Myśl o sprowadzeniu tu szczątków polskich męczenników zrodziła się już dawno. Moim zdaniem to dobry sposób na dowartościowanie wiary w sercach parafian. Dlaczego akurat ci święci? - Nie przez przypadek - śmieje się ksiądz. Bo sama historia parafii świadczy o tym, że namęczyć się tu trzeba. Samo regulowanie spraw administracyjnych, własnościowych, związanych z parafią, kościołem, zmusiło proboszcza do częstego bywania w sądach. Ale idzie ku lepszemu. Proboszcz na pytanie o pomocników uśmiecha się: - Tych trzech wyjątkowych mam - mówi nie bez dumy ks. Sarowski. Ze szczególnej opieki świętych cieszą się też parafianie. W każdy czwartek na specjalnym nabożeństwie wystawiane są relikwie. Ksiądz przypomina historię świętych i na ich przykładzie stara się dodać otuchy i mocy ludziom. W relikwiarzach umieszczono szczątki z kości kończyn i szczęki. - Może nie jesteśmy bogatą parafią w dosłownym znaczeniu - mówi skromnie ks. Sarowski. - Ale duchowo - jak najbardziej. Święci są w parafii od niedawna, trudno więc powiedzieć, czy już obdarzyli swoimi łaskami parafian. Proboszcz będzińskiej parafii jest jednak przekonany, że na pewno tak będzie. - Do św. Stanisława BM warto pomodlić się o odnowę moralną, do św. Andrzeja o pomoc w przeciwnościach losu, zależnościach finansowych, o odwagę swobody myślenia, a do św. Wojciecha o wiarę i prawdę w ojczyźnie - mówi ksiądz. Ale na tych relikwiach ksiądz nie chce skończyć. W planach ma sprowadzenie fragmentów szczątków Świętej Jadwigi a także kardynała Wyszyńskiego i Jana Pawła II. Chce mieć u siebie polskich świętych męczenników. Coraz więcej księży w woj. śląskim zabiega o to, aby w kościołach pojawiły się doczesne szczątki walczących o wiarę. Ich przypomnienie i przybliżenie ma być formą rozbudzenia duchowości i pokazania ponadczasowych autorytetów. W październiku niewielka parafia pod wezwaniem św. Jacka w Stanowicach otrzymała z rąk kard. Stanisława Dziwisza relikwie świętego patrona, wraz z dokumentem stwierdzającym ich autentyczność, podpisanym przez kard. Karola Wojtyłę, jeszcze zanim trafił na Stolicę Piotrową. Także w październiku w archidiecezji katowickiej rozpoczęła się peregrynacja relikwii św. Dominika Savio. Relikwie wróciły do Turynu po 25 października. - Kościół zwraca wielką uwagę na autentyczność relikwii - mówi ks. Jarosław Kwiecień, rzecznik diecezji sosnowieckiej. Aby uniknąć traktowania ich jak "chrześcijańskich amuletów" i formy fetyszyzmu, relikwie nie trafiają do prywatnych rąk, ale do kościołów, zgromadzeń. Tak, aby były dostępne dla wszystkich - dodaje. - Kiedyś nasi pradziadkowie przywiązywali wagę do przedmiotów "świętych". Relikwie miały dla nich szczególne znaczenie. Myślę, że teraz to wraca. Przez bliskość relikwii odczuwamy bliskość wielkich chrześcijan. Poznajemy ich życie. I daje nam to więcej siły do walki ze słabościami. Ponadto czujemy się otoczeni szczególną opieką - mówi Agnieszka Kowalczyk, jedna z będzińskich parafianek. W pierwszych wiekach chrześcijańskich wręcz obowiązkiem było, aby na ołtarzu znajdowały się relikwie świętego - mówi ks. Jarosław Kwiecień, rzecznik diecezji sosnowieckiej. - Wzięło się to stąd, że w czasach prześladowań odprawiano msze czasami bezpośrednio przy grobach właśnie świętych męczenników. Kult relikwii był dość żywy aż do narodzenia się protestantyzmu, który negował tak oddawaną cześć. Dziś do tego się wraca, ale ze zdrowszym stosunkiem. Przede wszystkim Kościół zwraca wielką uwagę na autentyczność relikwii.
Armia izraelska nie skomentowała sobotniego ataku na Bejrut i nie podała, co miało być jego celem.
W niektórych miejscach wciąż słychać odgłosy walk - poinformowała agencja AFP.
Wedle oczekiwań weźmie w nich udział 25 tys. młodych Polaków.
Kraje rozwijające się skrytykowały wynik szczytu, szefowa KE przyjęła go z zadowoleniem
Sejmik woj. śląskiego ustanowił 2025 r. Rokiem Tragedii Górnośląskiej.