Od chleba z serem do zupy czekoladowej

Co jedzono podczas Wigilii w roku 1494? A w 1792 ? Albo 1899? Na historyczną podróż po wigilijnych stołach zaprosił Dziennik.

Po skromnej postnej kolacji, na którą składała się zaledwie odrobina chleba z serem, rodzina Bełzów zaczęła szykować się na pasterkę. Gdańsk 1582 Wdowa Schumann szalała. Wszędzie było jej pełno - na każdym piętrze i w każdej izbie jednej ze skromniejszych kamienic przy Długim Targu. Poganiała kucharki, krzyczała na służące i miotała wzrokiem pioruny. Nikt dotąd nie widział jej tak rozgniewanej, nawet w czasach, gdy żył jeszcze jej mąż, poważany kupiec bławatny, a Bóg świadkiem, że kłócili się często. Ale pani Schumann, z domu Foksen, miała powody do zdenerwowania. Południe już dawno minęło, lada chwila mieli zjawić się goście, a wigilijny stół wciąż nie wyglądał tak, jak należy. Miało stanąć na nim siedem dań rybnych: warzonych, pieczonych i w galarecie, wszystkie według receptur najlepszych gdańskich kucharzy. Do tego placki na miodzie, cztery rodzaje grzybów i mnóstwo drobnych łakoci. Uczta ta miała udowodnić dawno niewidzianemu bratu pani Schumann, że i bez męża powodzi jej się znakomicie, interes kwitnie, a próby skłonienia jej do ponownego zamążpójścia są bezcelowe. A jako, że brat i jego żona zapowiedzieli się wraz z gromadką swoich rozkrzyczanych dzieci, wdowa zadbała, by w kącie jadalni stały ozdobione świecidełkami rózgi, które smarkateria miała dostać gwoli świątecznej zabawy. Obok rózeg czekały puste miski i koszyki. Nocą miały w tajemniczy sposób wypełnić się bożonarodzeniowymi podarkami dla dzieci oraz służby - zbytek łaski, gdyby ktoś zapytał pani Schumann, ale trzeba iść na ustępstwa, kiedy chce się przygotować święta doskonałe. Chaosowi wewnątrz kamienicy towarzyszył rejwach poza jej murami. W ulicznym ścisku rywalizowały ze sobą grupy rzemieślniczych czeladników, którzy, kolędując z gwiazdami zatkniętymi na długich tyczkach, dobijali się do okolicznych domów. Wrzasku, przepychania i czasem zgoła nieświątecznych obelg było przy tym niekiedy więcej niż pieśni o narodzeniu Pańskim. Działo się tak co roku, choć cechy w petycjach do władz miasta o pozwolenie na obchód zawsze obiecywały, że młodzież "okaże pobożność i rozerwie mieszczan". Pani Schumann nie przepadała za tym świątecznym zwyczajem, znacznie bardziej interesowało ją, w którym rzędzie uroczystej procesji szanowanych obywateli miasta pójdzie nazajutrz. Gdańscy katolicy urządzali w Boże Narodzenie najwspanialsze pochody w Królestwie Polskim, o ileż właściwsze, zdaniem pani Schumann, niż wielogodzinne modły w luterańskich zborach. I tak się rozmarzyła, że przystanęła na półpiętrze, nieświadoma cyrkowych wręcz sztuczek, których musiała dokonywać służba z półmiskami, by ją wyminąć. A kiedy skończyła już wyobrażać sobie, jak dostojnie będzie wyglądać nazajutrz w specjalnie uszytym na tę okazję płaszczu, okazało się nagle, że pierwsza gwiazdka jest tuż-tuż i słychać kołatanie do drzwi. I już miała krzyczeć, że nie jest jeszcze gotowa, gdy odkryła, że stół stoi zastawiony jak należy, wnętrza przystrojone, a potrawy gotowe do podania. Cóż, w końcu Boże Narodzenie to przecież czas cudów. Dwór Kiszków, nieopodal Orszy, województwo witebskie 1697 Od wczesnego ranka zdawało się, że jakaś obca armia szturmuje wiejską posiadłość zamożnego rodu Kiszków. Z dali dobiegały dźwięki przypominające suche wystrzały, ale to nie lufy wrogich muszkietów grzały się do czerwoności, lecz spoceni służący rąbali lód na rzece i stawach. W zimną toń zapuszczono konopne sieci w kształcie stożka, zwane niewodami. Na wigilijnym stole nie mogło wszak zabraknąć świeżych ryb.

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | » | »»
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Autoreklama

Autoreklama

Kalendarz do archiwum

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
30 1 2 3 4 5 6
7 8 9 10 11 12 13
14 15 16 17 18 19 20
21 22 23 24 25 26 27
28 29 30 31 1 2 3
4 5 6 7 8 9 10
22°C Czwartek
noc
19°C Czwartek
rano
27°C Czwartek
dzień
28°C Czwartek
wieczór
wiecej »