Otwarcie pierwszego szpitala dla muzułmanów w Moskwie wywołuje protesty rosyjskich nacjonalistów. - Osobne placówki dla różnych wyznań doprowadzą nas do rozpadu kraju - straszy Dmitrij Rogozin, przyszły ambasador Rosji przy NATO - napisała Gazeta Wyborcza.
Niewielka moskiewska klinika dla muzułmanów powstała w połowie grudnia ub.r. Zgodnie z prawem religijnym lekarze starają się w niej unikać podawania leków zawierających alkohol, a bezalkoholowe specyfiki sprowadzane z krajów Zatoki Perskiej będą wkrótce sprzedawane w przyszpitalnej aptece. Na trzecim piętrze centrum medycznego mieści się sala do modlitwy z osobnymi wejściami dla mężczyzn i kobiet. - Na razie mamy tu niewielu pacjentów, ale na pewno wkrótce zaczną do nas przychodzić nie tylko muzułmańscy dyplomaci, lecz także moskwianie - przekonuje chirurg Amir Abdułajew. Lekarki w klinice obowiązkowo noszą chusty zasłaniające włosy. Badania pacjentek są z zasady przeprowadzane przez kobiety, a pacjentów - wyłącznie przez mężczyzn. Aby uczynić zadość konserwatywnym obyczajom, klinika nie podejmuje się leczenia i badań ginekologicznych, podczas których kobiecie nie towarzyszyłby mąż, ojciec lub inna kobieta z rodziny. Rodzinna asysta jest obowiązkowa także podczas porodów. Pacjentom podaje się jedzenie wyłącznie z certyfikatem potwierdzającym zachowanie muzułmańskich przepisów pokarmowych. Roczna opłata za korzystanie z porad lekarzy tej muzułmańskiej kliniki wynosi ok. 500 dolarów, co w bogatej Moskwie nie jest wygórowaną kwotą. - Dla mnie to dość dużo, ale zapłacę za prawo pójścia do lekarza, który bez ironii patrzy na chustę zasłaniającą włosy - mówi 23-letnia Alfia Saitowa, która przed kilku laty przeniosła się do Moskwy z Kazania, czyli stolicy rosyjskiego Tatarstanu. Muzułmańskie przebudzenie religijne oraz wzmożona imigracja z rosyjskiej prowincji i poradzieckich krajów Azji Środkowej sprawiły, że Moskwa ma obecnie jeden z największych odsetków wyznawców islamu wśród miast europejskich. W 12-milionowej stolicy Rosji mieszka od 2 do 3,5 mln ludzi przyznających się do islamu, którzy coraz częściej obchodzą święta religijne i - w przeciwieństwie do czasów radzieckich - starają się zapewnić dzieciom co najmniej podstawowe wychowanie religijne. Liczba mieszkańców Rosji deklarujących islam wzrosła o 40 proc. (do 25 mln) w ciągu ostatnich 15 lat. Zaznaczanie muzułmańskiej odrębności, m.in. poprzez tworzenie oddzielnego szpitala, wywołuje protesty wielu rosyjskich polityków straszących separatyzmem i rychłym rozpadem Rosji. - Szykują nam Kosowo w środku Moskwy. Nie wolno dopuścić do tworzenia wyznaniowych szkół i szpitali - mówił niedawno Dmitrij Rogozin celujący w nacjonalistycznej retoryce, którą będzie się wkrótce popisywać jako przedstawiciel Rosji przy NATO. Sondaże pokazują, że ksenofobiczne lęki podziela ponad połowa Rosjan, a wielu z nich nadal wierzy, że "muzułmański separatyzm" może stać się narzędziem Zachodu zmierzającego do osłabienia Rosji.
Nie zapadła jeszcze decyzja dotycząca niedzielnej modlitwy Anioł Pański.
"Prezydent Trump kieruje się głębokim poczuciem odpowiedzialności za globalną stabilność i pokój".
Twoja męczeńska śmierć leży u fundamentów tego kościoła. Zostań z nami".