Reklama

Węcławski - medialny hit?

Tomasza Węcławskiego, wybitnego teologa, eksksiędza, który niedawno wystąpił z Kościoła katolickiego, dosięgnął bicz prawdziwych katolików od ks. Rydzyka - alarmuje na łamach Gazety Wyborczej Katarzyna Wiśniewska.

Reklama

W będącym "przeglądem prasy" tekście Wiśniewskiej czytamy: „Węcławski stwierdził, że podejmując takie, a nie inne decyzje kierował się sumieniem. Nie ma powodów, by w to nie wierzyć. Zawsze jednak pozostaje pytanie o kształt sumienia” - pisze w „Naszym Dzienniku” Sebastian Karczewski. A kształt, jaki jest, każdy widzi: Węcławski podobnie jak inni eksksięża Stanisław Obirek i Tadeusz Bartoś „ochoczo występowali w środkach przekazu jako »głos Kościoła «, a liberalne media nie szczędziły im pieśni pochwalnych, gdy jako duchowni twierdzili, że »wszystkiemu winni są biskupi «”. Karczewski przechodzi do sedna: „Wszystkie wymienione wyżej postacie łączyła jeszcze jedna płaszczyzna. Było nią znane skądinąd środowisko, z którym współpracowali: »Gazeta Wyborcza «, »Tygodnik Powszechny «, »Znak « czy »Więź «. I patrząc z perspektywy minionych wydarzeń, trudno sądzić, że to przypadek. To właśnie te środowiska tzw. Kościoła otwartego, uzurpujące sobie priorytet w wyznaczaniu linii Kościoła w Polsce, mają ogromne problemy z grzechem pychy. Widać to wyraźnie w sprawie ks. abp. Stanisława Wielgusa, choć nie tylko. Ich »Kościół otwarty « w rzeczywistości jest otwarty tylko na tych, którzy myślą według ściśle określonej przez nich linii. Na całą resztę jest zamknięty i głuchy jak pień”. Przeciwwagą dla wynurzeń publicysty "ND" jest tekst Cezarego Michalskiego w "Dzienniku": "Kościół Tischnera i Węcławskiego był wzorcem partnerstwa i otwartości także dla świeckiego życia akademickiego czy intelektualnego. Kościół, który nie potrafi zachować przy sobie najlepszych, najżywszych, a zarazem najbardziej niepokornych umysłów, ośmiela wszystko, co najgorsze także w świeckim życiu akademickim i intelektualnym. Potwierdza panującą w nim bierność, autorytaryzm, feudalne hierarchie". Słabość Kościołowi, choć z innej flanki, wytyka Paweł Lisicki ("Rzeczpospolita"): "Mimo że [Węcławski] wypowiadał poglądy dla katolika co najmniej zaskakujące, nie przypominam sobie żadnej polemiki, żadnego poważnego głosu sprzeciwu ze strony innego katolika czy biskupa. Czy to milczenie nie jest najwymowniejszym dowodem kryzysu myśli katolickiej?". Ks. Adam Boniecki ("Tygodnik Powszechny") oszczędza kościelne struktury, nie wskazuje winnych. "Słuchacze i czytelnicy poznańskiego teologa znają jego precyzję myślenia i uczciwość intelektualną; wiedzą, że o decyzji nie mogły zdecydować ani spór z przełożonymi, ani wybujałe ambicje, ani problemy z kościelną dyscypliną. Właściwa odpowiedź na pytanie, dlaczego odchodzi, pozostanie jego tajemnicą, w pełni znaną tylko Panu Bogu. Należy to uszanować. Ci zaś, którzy czują się jego odejściem z Kościoła wstrząśnięci i zawiedzeni, muszą dziś sobie odpowiedzieć na pytanie: Dlaczego ja jestem w Kościele. Nasz czas staje się coraz bardziej czasem zimnych albo gorących, nie letnich, pozostających we wspólnocie siłą inercji". Szkoda tylko, że komentarz ks. Bonieckiego oburzył poznańską kurię. W jej mniemaniu "Tygodnik Powszechny", nie krytykując decyzji Węcławskiego, sprzeniewierzył się misji katolickiego pisma. Potępianie w czambuł nową drogą biskupów? Kurii wtóruje w "Rzeczpospolitej" ks. Artur Stopka, redaktor związanego z "Gościem Niedzielnym" portalu Wiara.pl, który stwierdza, że "Tygodnik Powszechny", informując o apostazji Węcławskiego "uczynił z bolesnego faktu medialny hit". Dla ks. Stopki ten fakt nie jest chyba aż tak bolesny, bo w artykule więcej o nim nie wspomina, tylko dokłada "Tygodnikowi": "Twórcy katolickich mediów mają dość siedzenia w kącie. Chcą być traktowani jak inni gracze na rynku. Niektórzy podejmują ryzykowne decyzje, sięgając po metody i środki, w których trudno odnaleźć ducha Ewangelii. Takie działania budzą ze strony hierarchii Kościoła negatywne reakcje. Ich intensyfikacja pokazuje, że w Kościele rośnie świadomość, iż media katolickie są ważnym instrumentem promowania Dobrej Nowiny, ale nie można dopuścić, aby w imię spektakularnego sukcesu królowała w nich zasada: cel uświęca środki. Bo to zasada zupełnie niekatolicka". Spokojnie: dopóki kościelna hierarchia będzie miała tak znakomitych adwokatów w mediach katolickich jak ks. red. Stopka, o ich obyczajność bać się nie musimy - kończy Wiśniewska.

«« | « | 1 | » | »»
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Autoreklama

Autoreklama

Kalendarz do archiwum

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
27 28 29 30 31 1 2
3 4 5 6 7 8 9
10 11 12 13 14 15 16
17 18 19 20 21 22 23
24 25 26 27 28 29 30
1 2 3 4 5 6 7
5°C Piątek
noc
5°C Piątek
rano
8°C Piątek
dzień
9°C Piątek
wieczór
wiecej »

Reklama