Reklama

Premier chce zmusić prezydenta?

Chodzi o połączenie w jednej ustawie dwóch spraw.

Reklama

"Premier, wrzucając do nowelizacji ustawy wiatrakowej poprawkę ws. mrożenia cen energii, próbuje wymusić na mnie podpis pod tą ustawą, stawiając mnie pod ścianą" - ocenił prezydent Andrzej Duda na konferencji w Hadze. Musi pamiętać, że ja już kończę moją drugą kadencję - dodał.

Prezydent w środę był pytany na konferencji w Hadze o to, czy byłby otwarty na podpisanie nowelizacji ustawy wiatrakowej, w której znalazłaby się poprawka ws. dalszego mrożenia cen energii w 2025 r.

W środę złożenie takiej poprawki do projektu ustawy wiatrakowej zapowiedziała minister klimatu i środowiska Paulina Hennig-Kolska na wspólnej z rzecznikiem rządu Adamem Szłapką konferencji. Po południu w trakcie drugiego czytania projektu noweli w Sejmie złożono poprawkę ws. mrożenia cen prądu dla gospodarstw domowych na IV kwartał br.

"Rozumiem, że niestety pan premier i jego współpracownicy, wrzucając taką poprawkę, która ma zabezpieczyć Polaków przed wzrostami cen energii, po prostu próbuje wymusić na mnie podpis na tej ustawie (na ustawie wiatrakowej - PAP), stawiając mnie pod ścianą, ale musi pamiętać, że ja już kończę moją drugą kadencję" - powiedział Andrzej Duda.

Prezydent podkreślił, że nie jest entuzjastą "takich rozwiązań w ustawie wiatrakowej, które będą powodowały, że wiatraki będą dokuczały ludziom, że będzie psuty w Polsce krajobraz". "Nie jestem osobiście zwolennikiem wiatraków. Jestem zwolennikiem innych rodzajów energii odnawialnej. Ja nie jestem zwolennikiem wiatraków na lądzie. Bardziej się liczy dla mnie krajobraz niż obserwowanie wszędzie stojących wiatraków. Można się ze mną zgadzać, można się ze mną nie zgadzać. Powiedziałem to równie głośno podczas RBN" - wskazał.

W ubiegłym tygodniu kwestie energetyczne jak i szczytu NATO w Hadze były omawiane na zwołanym przez prezydenta posiedzeniu Rady Bezpieczeństwa Narodowego.

Obecnie odbiorcy energii elektrycznej w gospodarstwach domowych do 30 września mogą korzystać z ceny zamrożonej na poziomie 500 zł za MWh netto. Z kolei do końca lipca tzw. sprzedawcy z urzędu muszą złożyć do Prezesa Urzędu Regulacji Energetyki wnioski z propozycjami taryf, które obowiązywałyby po 30 września. Taryfa sprzedawców z urzędu - PGE Obrót, Enei, Taurona Sprzedaż, Energi Obrót i Taurona Sprzedaż GZE - dla odbiorców z grupy G, czyli gospodarstw domowych, wynosi 622,8 zł za MWh netto. Sprzedawcom różnicę między ceną taryfową a ustawowo zamrożoną dopłaca państwo.

Projekt noweli ustawy o inwestycjach w zakresie elektrowni wiatrowych oraz niektórych innych ustaw liberalizuje zasady stawiania wiatraków na lądzie. Znosi wprowadzoną w 2016 r. zasadę 10H i przewiduje 500 m jako minimalną odległość wiatraków od zabudowań; obecnie to 700 metrów. 

***

 Posłowie Konfederacji skrytykowali w środę projekt tzw. ustawy wiatrakowej, który zmniejsza minimalną odległość turbin wiatrowych od zabudowań do 500 m. Rząd uparcie forsuje nieefektywne, drogie i niszczące naszą niezależność energetyczną przepisy - podkreślali.

Rządowym projektem zmian w ustawy o inwestycjach w zakresie elektrowni wiatrowych zajął się w środę po południu Sejm.

Na wcześniejszej konferencji prasowej poseł Konfederacji Krzysztof Mulawa odnosząc się do projektu podkreślił, że "rząd uparcie forsuje nieefektywne, drogie i niszczące naszą niezależność energetyczną przepisy". "Premier Donald Tusk wraz z minister klimatu Pauliną Hennig-Kloską nie chcą uczyć się na swoich błędach, ponieważ już kolejny raz wychodzą z pomysłem wiatraków pod domem Polaka" - stwierdził.

Według niego, farmy wiatrowe jako źródło energii elektrycznej są niestabilne i drogie. Przytoczył dane, zgodnie z którymi "przez cały 2024 r. 10 GW mocy wytwórczej energii wiatrowych wyprodukowało dokładnie taką samą ilość energii jak zaledwie jedna elektrownia Bełchatów pracująca w niepełnym wymiarze czasowym i na niepełne moce wytwórcze".

Mulawa ocenił, że to co proponuje minister Hennig-Kloska z premierem Donaldem Tuskiem "sprowadza nas do roli takiej, że będziemy musieli tę energię za chwilę sprowadzać". Jak zauważył, tzw. ustawa wiatrakowa traktuje "po macoszemu" pozyskiwanie energii z biomasy, biometanu, biogazu i elektrowni geotermalnych.

Poseł Ryszard Wilk zwrócił uwagę, że w społeczeństwie obawy wzbudza przede wszystkim likwidacja zasady 10H, zgodnie z którą wiatraki mogą być budowane tylko w odległości równej co najmniej dziesięciokrotności ich całkowitej wysokości. Przez likwidację tej zasady - jego zdaniem - "wiatraki bardzo się zbliżą do naszych domów" oraz drastycznie spadną ceny gruntów otaczających farmy wiatrowe, w wyniku czego poszkodowani zostaną okoliczni mieszkańcy.

Wiceszef sejmowej komisji infrastruktury, która pracowała nad projektem, Marek Sawicki (PSL) ocenił, że posłowie Konfederacji, podobnie jak wielu polityków PiS, "w sprawie energii plotą najzwyczajniejsze bzdury". "Dla nich energia z węgla jest +okej+, a energia z polskiego wiatru, słońca jest +be+" - podkreślił.

Sawicki zauważył, że przy dalszym rozwoju energetyki jądrowej, fotowoltaicznej oraz biogazowej Polska w ciągu najbliższych pięciu lat jest w stanie stać się samowystarczalna energetycznie.

"Posłowie z Konfederacji nie wiedzą, że przez ostatnie dziewięć lat zaniechano modernizacji turbin węglowych, których resursy już się kończą i w roku 2030 Polsce będzie brakowało 4,5 GW mocy. Do roku 2030 4,5 GW możemy zbudować w systemie biogazowni szczytowych, za pieniądze dużo mniejsze niż 4,6 GW budowane w elektrowni jądrowej, która będzie gotowa najwcześniej za 15 lat - tu możemy w ciągu pięciu lat uzyskać taką samą moc. Tego nie chcą zrozumieć energetycy; o to walczą też ci, którzy chcą nam sprzedać najdroższą energię w świata, jaką to jest energia jądrowa" - podkreślił.

Poseł PSL zaznaczył też, że zarówno obecny, jak i poprzedni rząd nie dostrzegają potencjału w energii czerpanej z biogazowni. Dodał, że Polska posiada znaczące, większe od np. niemieckich zasoby biosubstratu wykorzystywanego do produkcji biogazu. Jak mówił, w Niemczech jest 10 tysięcy biogazowni, a w Polsce jest trzysta kilkadziesiąt. "My moglibyśmy mieć moce szczytowe w biogazowniach, moce energetyczne do stabilizacji systemu wiatru i fotowoltaiki trzy razy większe niż z planowanej elektrowni jądrowej" - ocenił Sawicki.

Poinformował, że w Ministerstwie Środowiska i Klimatu trwają prace nad oddzielną ustawą dotyczącą pozyskiwania energii z biometanu, która ma w bardziej szczegółowy sposób, niż w przypadku tzw. ustawy wiatrakowej, regulować kwestie pozyskiwania energii z tego źródła. "Mam nadzieję, że ten projekt wpłynie do Sejmu w najbliższych tygodniach" - powiedział Sawicki.

Projekt tzw. ustawy wiatrakowej znosi wprowadzoną w 2016 r. zasadę 10H i przewiduje 500 m jako minimalną odległość wiatraków od zabudowań. Minimalna odległość turbiny od granicy parku narodowego ma wynieść 1500 m, od określonych obszarów Natura 2000-500 m. Restrykcją tą mają zostać objęte sąsiedztwa obszarów Natura 2000 utworzonych w celu ochrony siedlisk nietoperzy i ptaków. Projekt zakłada również wprowadzenie aukcyjnego systemu wsparcia dla instalacji biometanu o mocy powyżej 1 MW

«« | « | 1 | » | »»
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Autoreklama

Autoreklama

Kalendarz do archiwum

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
29 30 1 2 3 4 5
6 7 8 9 10 11 12
13 14 15 16 17 18 19
20 21 22 23 24 25 26
27 28 29 30 31 1 2
3 4 5 6 7 8 9
23°C Wtorek
noc
20°C Wtorek
rano
26°C Wtorek
dzień
27°C Wtorek
wieczór
wiecej »

Reklama