Z Bogiem warto się zaprzyjażnić

Komentarzy: 1

Dziennik/a.

publikacja 11.02.2008 06:56

Odejście od Boga odbywa się też przez zakwestionowanie trzech przykazań Dekalogu: nie zabijaj, nie cudzołóż i nie kradnij - powiedział Dziennikowi dominikanin, o. Jacek Salij.

- Sprzeciw wobec odwiedzin papieża był zapewne tylko pretekstem. To była raczej manifestacja przeciwko pluralizmowi uniwersytetu, akt propagandy na rzecz zdominowania uczelni przez mentalność ateistyczną. Wojujący ateizm dał popis swoich marzeń na temat społeczeństwa przyszłości. Mnie wydarzenia z Uniwersytetu La Sapienza natychmiast skojarzyły się z własnym doświadczeniem. W latach sześćdziesiątych nie wolno mi było jako księdzu przyjść otwarcie na zaproszenie chorego do szpitala, bo przecież szpital był państwowy, a nie wyznaniowy. - Dlaczego współcześni ludzie tracą wiarę? - Wydaje się, że dzisiaj częściej odchodzą od wiary, niż ją tracą. Rzadko zdajemy sobie sprawę z tego, jaką rewolucję religijną spowodował biblijny judaizm ze swoją zasadą cotygodniowego święta i codziennej modlitwy. Ogromnie pomogło to zrozumieć, że Bóg nas kocha, że Mu na nas zależy, a nawet chciałby się z nami przyjaźnić. Bóg pogański był gdzieś daleko. Religijność pogańska nie tylko nie odczuwała potrzeby regularnego kontaktu z bogiem, ale nieraz doświadczała lęku, aby nadmiernym naprzykrzaniem się bogu nie narazić się na jego gniew z tego powodu, że próbujemy się z nim spoufalić. W tekstach starogreckich znajdziemy wiele świadectw tego lęku. Współczesne zjawisko odchodzenia od praktyk religijnych ma wiele cech zwyczajnego regresu do dawnej religijności pogańskiej. Wielu współczesnych chrześcijan podobnie jak dawni poganie też tylko kilka razy w ciągu roku spełnia akty kultu, też w zasadzie uznaje Pana Boga i liczy na Jego opiekę, a w chwilach trudnych ucieka się do Niego szczególnie. Zarazem do głowy takim ludziom nie przyjdzie, żeby się z Bogiem zaprzyjaźnić. Tak jakby swoją wiarę wprowadzali w stan hibernacji. Drugim, też bardzo skutecznym, sposobem odchodzenia od wiary jest częściowe zawieszenie w swoim życiu któregoś z Bożych przykazań. Współcześnie taki mechanizm odejścia od Boga odbywa się najczęściej poprzez zakwestionowanie trzech przykazań Dekalogu: nie zabijaj, nie cudzołóż i nie kradnij. - Czy często spotyka się ojciec z ludźmi deklarującymi się jako niewierzący? - Niektórzy nazywają się niewierzącymi, mimo że nimi nie są, a tylko zaniedbali się w chodzeniu do kościoła albo nie lubią księży. Bardzo bym przestrzegał przed manierą zbyt łatwego nazywania siebie człowiekiem niewierzącym. Nasze słowa mają tajemniczą siłę sprawczą. Jeżeli zacznę się nazywać tym albo tamtym, w końcu naprawdę stanę się tym, kim się nazywam. - Jednym z obowiązków ludzi wierzących jest apostolstwo. Jak je realizować we współczesnym świecie? - Prawie nigdy mnie o to wierni nie pytają i zapewne ujawnia się tu wielka słabość naszego katolicyzmu. Wydaje się, że jako katolicy jesteśmy letni w wierze, za to pełni roszczeń i krytyk pod adresem Kościoła. Natomiast często zwierzają mi się ludzie ze swoich niepokojów, czy nie zaparli się Chrystusa swoim milczeniem, kiedy w różnych kameralnych sytuacjach atakowano wiarę albo Kościół. Zazwyczaj radzę wówczas mniej więcej tak: jeżeli nie czujesz się na siłach podjąć takie wezwanie do rozmowy na temat wiary, to przynajmniej powiedz, że jesteś katolikiem i że taki sposób mówienia o twojej wierze lub o twoim Kościele sprawia ci przykrość. Jeżeli zaś idzie o apostolstwo, to tak by się chciało, żebyśmy naprawdę starali się przekazać wiarę przynajmniej swoim dzieciom. Wystarczy chcieć słyszeć i poważnie traktować przynajmniej te pytania, jakie one same nam zadają. Niestety, nieraz rodzice nawet te okazje marnują. "Zapytaj o to katechetę" albo: "Jeszcze tego nie zrozumiesz” – mówią wówczas nieraz i uciekają w ten sposób od pytań swoich własnych dzieci. Przecież rodzice tracą w ten sposób niebywałą szansę ożywienia własnej wiary, a swoim dzieciom przekazują groźny komunikat, że wiara to nic ważnego. - Jedną z prawd wiary jest stwierdzenie, że Bóg nas kocha. Jednak dla wielu współczesnych, nawet deklarujących wiarę, miłość Boga jest abstrakcyjna. Twierdzą, że jej nie doświadczają, że Bóg o nich zapomniał. Z czego wynikają te problemy w relacji Bóg - człowiek?