Z Bogiem warto się zaprzyjażnić

Komentarzy: 1

Dziennik/a.

publikacja 11.02.2008 06:56

Odejście od Boga odbywa się też przez zakwestionowanie trzech przykazań Dekalogu: nie zabijaj, nie cudzołóż i nie kradnij - powiedział Dziennikowi dominikanin, o. Jacek Salij.

- To jest problem wszechobecnego dziś egoizmu. Wydaje się, że mamy niewielkie szanse realnego doświadczenia miłości Bożej, jeżeli prawie nie rozumiemy tego, czym jest miłość, jeżeli może nigdy nie byliśmy naprawdę bezinteresowni. Jeszcze gorsza wydaje się sytuacja duchowa takich ludzi, którym nawet w dzieciństwie zabrakło prawdziwej miłości. Sądzę, że to tutaj leży źródło podejrzeń, że może Ewangelie kłamią i Bóg wcale nas nie kocha. Przyszedł do mnie kiedyś licealista, który zwątpił w ogóle w sens życia, a nawet w miłość swojej matki, bo "co to za miłość, skoro napędzają ją hormony". Ja mu na to: "Tak, nie potrafię ci udowodnić ani tego, że życie ma sens, ani tego, że istnieje prawdziwa miłość. Ale spróbuj udowodnić to sobie sam. Spróbuj, tak jak potrafisz, uczynić miłość i bezinteresowność programem swojego życia. Z pewnością będzie ci to wychodziło kulawo, ale przekonasz się, że miłość istnieje naprawdę i że jest czymś realnym i wspaniałym". Miłość jest możliwa, nawet kiedy po ludzku wydaje się już zupełnie niemożliwa. Świadkami tej prawdy są choćby Janusz Korczak czy Maksymilian Kolbe. Jeżeli zaś ktoś stara się czynić miłość, to już mu bardzo blisko do tego, żeby kochać Pana Boga. - Badania socjologiczne pokazują, że w Polsce maleje liczba wiernych chodzących co niedzielę do kościoła. Niektórzy wieszczą kryzys Kościoła i sugerują, że powinien on dostosować swoją doktrynę do prądów współczesnego świata. Jaka jest opinia ojca na ten temat? - Pierwszy kryzys, jaki wspólnota uczniów Chrystusa przeżyła jeszcze przed Wielkim Piątkiem, opisany jest w szóstym rozdziale Ewangelii Jana. Jego przyczyną było zgorszenie z powodu obietnicy eucharystii. Wówczas "wielu uczniów Jezusa się wycofało i już z Nim nie chodziło. Jezus zapytał wtedy Dwunastu: Czyż i wy chcecie odejść? Odpowiedział Mu Szymon Piotr: Panie, do kogóż pójdziemy? Ty masz słowa życia wiecznego. A myśmy uwierzyli i poznali, że Ty jesteś Świętym Boga". To tylko partie polityczne są silne poparciem swoich zwolenników i tracą na znaczeniu, kiedy ludzie odmawiają im swego poparcia. Kościół ma być silny swoją wiernością nauce Chrystusa, a tę powinien głosić - jak to sformułował apostoł Paweł - "w porę i nie w porę". Zarówno wtedy, kiedy ona ludzi do niego przyciąga, jak i wtedy, kiedy z jej powodu ludzie się do Kościoła zrażają. Na przykład ostatnie natarcie tzw. oświeconej opinii publicznej na Kościół, ażeby zmienił swoje stanowisko na temat metody in vitro, bardzo przypomina analogiczny spór o aprobatę dla sterylizacji eugenicznej, jaki miał miejsce zwłaszcza w okresie międzywojennym. Kolejne kraje europejskie uchwalały ustawy o przymusowej sterylizacji "jednostek małowartościowych” ze względu na zdrowie społeczne, a protest Kościoła przeciw temu barbarzyństwu odbierany był wówczas przez ludzi oświeconych jako przejaw zacofania, z którego wcześniej czy później Kościół będzie musiał się wycofać. Kiedy w 80 lat po wprowadzeniu tej "postępowej” ustawy w Szwecji dokonano podsumowania dokonanych przez nią spustoszeń, stało się jasne, że Kościół bronił wówczas godności ludzkiej nas wszystkich. - Czy Kościołowi w Polsce nie szkodzi zbytnie zaangażowanie polityczne duchownych, np. popieranie określonych partii? - Jedni mówią, że zbytnie, drudzy, że za małe. Myślę, że cokolwiek by Kościół robił, ludzie i tak będą go krytykowali. Zarazem trudno nie przyznać, że nieraz Kościół krytykowany jest słusznie. - Czy w imię zasady apolityczności biskupi nie zwalniają się z obowiązku oceny moralnej niepokojących zjawisk politycznych? Ograniczają się do krytyki programu partii lewicowych, praktycznie nie oceniając ugrupowań prawicowych. - Z pewnością błędem jest doprowadzenie do sytuacji, w której wielu ludziom bycie chrześcijaninem kojarzy się z byciem zwolennikiem prawicy. To prawda, że w naszych czasach ludzie lewicy stanęli niemal gremialnie po stronie moralnego relatywizmu i partie lewicowe mają w swoich programach poparcie dla legalnej aborcji albo jeszcze większe zliberalizowanie prawa rozwodowego, co musi budzić sprzeciw z punktu widzenia wrażliwości chrześcijańskiej. Może jakimś chrześcijanom udałoby się stworzyć taką partię lewicową, która potrafiłaby zdystansować się od charakterystycznego dla współczesnej lewicy relatywizmu moralnego. Tradycyjny socjalizm, choć miał historycznie uwarunkowane alergie antykościelne, był postawą moralnie piękną, starał się bronić ludzi pokrzywdzonych i zmarginalizowanych. Coś bardzo niedobrego stało się w obozie lewicy, że zwyciężył w niej moralny relatywizm. Marzy mi się w Polsce partia lewicowa, z którą dałoby się wchodzić w sojusze, np. w obronie życia poczętego.

Pierwsza strona Poprzednia strona strona 4 z 4 Następna strona Ostatnia strona