Zapłodnienie in vitro lekarstwem nie jest. In vitro stosuje się po to, by doprowadzić do urodzenia dziecka pomimo niepłodności rodziców, a nie po to, by ich z niepłodności leczyć - mówi w wywiadzie dla Naszego Dziennika ks. prof. dr. hab. Andrzej Szostek.
- Celem nie jest, tylko bardzo trudno było uzyskać od nich jasną odpowiedź na pytanie, jaki los czeka liczne ludzkie zarodki, które nie będą "wykorzystane" dla celów prokreacyjnych. Dowiedzieliśmy się, że w wielu krajach co jakiś czas po prostu zarodki te się niszczy. Jak to się dzieje w różnych ośrodkach w Polsce, tego nie wiemy, ale wiadomo, że liczba zarodków musi przewyższać "pulę" zarodków wprowadzanych do łona matek; tego wymaga (w każdym razie dziś jeszcze wciąż wymaga) sama technika zapłodnienia pozaustrojowego. Wiemy, że wciąż toczy się spór na temat tego, od którego momentu można uznać, iż zarodek ludzki jest człowiekiem, któremu przysługują określone prawa, z prawem do życia na czele. Nie tu miejsce, by całą tę dyskusję przeprowadzać i wyłuszczać racje, dla których "nasciturusa" w każdej fazie jego życia należy uznać za człowieka. Ale warto zwrócić uwagę, że już sama uzasadniona wątpliwość co do jego człowieczeństwa przemawia na jego korzyść. Tak jak nie wolno dokonywać przeszczepu serca, dopóki nie ma pewności, że dawca nie żyje, tak nie wolno podejmować zabójczych działań wobec poczętej istoty ludzkiej, dopóki brak argumentów przemawiających za tym, że ów zarodek na pewno człowiekiem nie jest. Takiej pewności nie mamy, raczej wskazać można na silne argumenty świadczące o organicznym jego rozwoju od poczęcia. Kościół nie może nie protestować z całą mocą przeciw naruszaniu praw poczętych dzieci. - Jak Ksiądz Profesor odniósłby się do tego, iż niektórzy z lekarzy uważają, że in vitro jest jedynym "lekarstwem" na bezpłodność? - Przytacza się tę opinię m.in. po to, by ośrodki zapłodnienia in vitro mogły korzystać z Narodowego Funduszu Zdrowia. Ale zapłodnienie in vitro lekarstwem nie jest. In vitro stosuje się po to, by doprowadzić do urodzenia dziecka pomimo niepłodności rodziców, a nie po to, by ich z niepłodności leczyć. Tym bardziej nie można mówić, że technika ta leczy rodziców z jakichś urazów psychicznych wynikających z bezpłodności, to bowiem oznaczałoby, że dziecko jest lekarstwem i że sens powołania go do życia ma na celu leczenie rodziców. Nie muszę dodawać, jak bardzo myślenie takie świadczy o instrumentalnym traktowaniu dziecka. Dziecko to nie proteza ułatwiająca życie rodzicom. - Nie popiera więc Ksiądz Profesor pomysłu, by dotacje na zabiegi in vitro pochodziły z Narodowego Funduszu Zdrowia? - Nie popieram. Tym bardziej że pieniędzy w ramach tego Funduszu ciągle jest za mało, by wspomóc leczenie wielu poważnych chorób, na które cierpią rodacy, a na które oni sami środków nie mają. Nie chcę rozstrzygać, czy i za co państwo powinno płacić. Chodzi mi tylko o to, że korzystanie w tym przypadku z NFZ byłoby nadużyciem, ponieważ nie o zdrowie w stosowaniu metody in vitro chodzi. - Zwolennicy stosowania metody in vitro twierdzą, że Kościół, mówiąc o niezbywalności aktu małżeńskiego przy poczęciu życia, neguje tym samym system adopcji sierot.
Armia izraelska nie skomentowała sobotniego ataku na Bejrut i nie podała, co miało być jego celem.
W niektórych miejscach wciąż słychać odgłosy walk - poinformowała agencja AFP.
Wedle oczekiwań weźmie w nich udział 25 tys. młodych Polaków.
Kraje rozwijające się skrytykowały wynik szczytu, szefowa KE przyjęła go z zadowoleniem
Sejmik woj. śląskiego ustanowił 2025 r. Rokiem Tragedii Górnośląskiej.