Prasę katolicką pod kątem reakcji na sprawę oskarżeń szczecińskiego księdza o molestowanie nieletnich przejrzała Gazeta Wyborcza.
„Od Kościoła oczekuję reagowania na ludzką krzywdę w odpowiednim czasie i z uwzględnieniem właściwych środków. Dobro Kościoła nie może być pojmowane w sposób, który urąga Ewangelii. Smuci fakt, że tak bolesne sprawy muszą się przedostać aż do mediów, aby osoby odpowiedzialne za Kościół zaczęły uzmysławiać sobie skalę problemu. Jestem pełen uznania dla o. Marcina Mogielskiego za jego świadectwo, a dla jego przełożonych i innych duchownych, że pokazali, iż głos Kościoła nie należy jedynie do biskupów” - tak ks. Jacek Prusak komentuje w „Tygodniku Powszechnym” sprawę ks. Andrzeja ze Szczecina podejrzewanego o wykorzystywanie seksualne chłopców. (Historie ofiar „Gazeta” opisała tydzień temu.) W pozostałych tygodnikach katolickich próżno szukać tonu ks. Prusaka. Część - tak jak „Niedziela” - nabrała wody w usta. „Gość Niedzielny” ogranicza się do dość stronniczego tekstu informacyjnego (głos oddaje tylko obrońcom biskupów ukrywających przez lata problem). A całość pod tytułem: „Gazeta oskarża Kościół”. Co ciekawe, tezę pisma, jakoby to reportaż „Gazety”, a nie zaniechania hierarchii stanowił problem, obala w swoim blogu w portalu Wiara.pl publicysta „Gościa” ks. Artur Stopka: „Bezsensowne jest utrwalanie przekonania (bliskiego nie tylko wielu kapłanom, ale także sporej części katolików świeckich w naszej Ojczyźnie), iż powiedzenie czegoś złego o tym czy tamtym księdzu jest od razu atakiem na Kościół. Nie jest. Nawet jeżeli zarzuty okażą się nieprawdziwe i motywowane czyjąś złą wolą. Moim zdaniem warto poświęcić dobre imię jednego księdza dla dobra Kościoła. Natomiast nie wolno poświęcać dobra Kościoła dla ratowania dobrego imienia jednego księdza. Nawet najbardziej fałszywie oskarżanego”. O „dobro Kościoła” walczy, jak może, „Nasz Dziennik”. Załatwiając przy okazji swoje porachunki z „Gazetą" i Platformą Obywatelską. „Niejasna postawa oskarżyciela”, „Wyrok bez sądu” - to niektóre tytuły sążnistych artykułów ostatniego tygodnia. Piórem Sebastiana Karczewskiego radiomaryjny dziennik atakuje Jarosława Gowina, który przyczynił się do rozwiązania szczecińskiego problemu. „Poseł Gowin, nieustannie dowodzący, iż jest jednym z najbardziej oświeconych umysłów we wszechświecie, z pomocą wszelkich dostępnych mu mediów usiłuje przekonać Polaków, iż jest najważniejszą i ostateczną wyrocznią we wszystkich sprawach związanych z Kościołem katolickim w Polsce. Tyle tylko, że człowiek, który publicznie składa fałszywe świadectwo przeciw swemu bliźniemu, czyli po prostu kłamie, nie ma moralnego prawa pouczania kogokolwiek o odwadze zmierzenia się z prawdą”. Karczewski ubolewa: „Trzeba być przygotowanym na to, że teraz »dyżurni katolicy « w postaci takich panów jak Tomasz Terlikowski i inni postąpią mniej więcej tak, jak było w przypadku sprawy ks. abp. Stanisława Wielgusa. Zaczną mianowicie dowodzić, jak to Kościół próbuje całą winę zrzucić na tych, którzy »ujawniają prawdę «, a nie tych, wobec których zarzuty »potwierdziła « przecież »Gazeta Wyborcza » i Jarosław Gowin. Tak czy inaczej winny będzie Kościół”. Cóż, dobrze, że na posterunku jest też dyżurny "Nasz Dziennik", zawsze gotowy, by na fali dramatów Kościoła promować filozofię ojca dyrektora.
Cyklon doprowadził też do bardzo dużych zniszczeń na wyspie Majotta.
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.