Musimy mieć świadomość, że jesteśmy od siebie współzależni. Zamiast bombardować, budujmy szkoły - powiedziała dr Szirin Ebadi podczas wtorkowego panelu dyskusyjnego w ramach 13. Światowego Szczytu Laureatów Pokojowej Nagrody Nobla.
Podczas panelu odbywającego się w Pałacu Kultury i Nauki, irańska noblistka, prawniczka i obrończyni praw człowieka, mówiła o prawach kobiet oraz problemie uchodźców.
"Prawa kobiet i ich sytuacja w wielu krajach islamskich jest potwornie trudna. Są one dyskryminowane. W Iranie w 1997 r. podczas rewolucji wprowadzono wiele zarządzeń prawnych dyskryminujących kobiety. Mężczyzna w Iranie może mieć nawet 4 żony. Wartość życia kobiety stanowi 50 procent życia mężczyzny. Jeśli w wypadku samochodowym zginie mężczyzna, odszkodowanie jest dwukrotnie wyższe niż w przypadku kobiety. Kobiety w Iranie stawiły jednak czoła dyskryminującym prawom. Ponad 60 procent studentów na Uniwersytecie w Iranie to kobiety" - mówiła.
Dodał, że "w innych krajach tego regionu - w Bahrajnie, Arabii Saudyjskiej, Jemenie - sytuacja kobiet jest dramatyczna".
"Dlaczego dochodzi do takich sytuacji? Są ludzie, którzy uważają, że u podstaw tego leży islam. Ja się z tym nie zgadzam. Islam, jak inne religie, może być interpretowany na wiele możliwych sposób. W tej części świata kultura patriarchalna jest bardzo silna, ponadto kraje tego regionu rządzone są przez despotów, którzy dokonują interpretacji religii" - tłumaczyła.
Ebadi odniosła się także do katastrofy statku z uchodźcami, do której doszło u brzegów włoskiej wyspy Lampedusa. W jej wyniku zginęło ponad 350 osób.
Irańska noblistka uważa, że należy zadać sobie pytanie "dlaczego tak wiele osób decyduje się na ryzykowną ucieczkę ze swoich krajów, swoich domów". Według niej "ci ludzie uciekają od ubóstwa, despotyzmu, opresji, narzucanej im przez ich własne rządy". Jak podkreśliła "Zachód i cały świat nie jest bez winy za sytuację na Bliskim Wschodzie".
"Przez całe lata, wielkie międzynarodowe korporacje działały w Iranie, chciały z niego skorzystać, z jego zasobów naturalnych. Współpracowały one z rządem despotycznym, miały z nimi znakomite relacje. Kaddafi był tak wystawnie przyjmowany w Europie, kraje europejskie akceptowały jego kaprysy, ponieważ chciały libijskiej ropy naftowej. Kiedy Libijczycy cierpią nie chcecie wpuszczać ich do swoich krajów, nie uważacie, że jesteście im winni pomoc? Gdzie jest teraz bogactwo Kaddafiego? W bankach, (pieniądze) nie zostały zwrócone; dlaczego nie można wydać ich na obywateli tego kraju tak, żeby nie musieli wyruszać w niebezpieczną podróż" - mówiła Ebadi.
Dodał, że "świat jest jak duży statek, a my jesteśmy jego pasażerami". "Jeśli część statku się zapali, pożar ogarnie cały pokład. Jeśli zaprzyjaźniamy się z rządem despoty, by wykorzystać zasoby naturalne tego kraju, wywoła to pożar i cierpienie w przyszłości. Zamiast bombardować, musimy budować szkoły" - apelowała. "Żyjemy w świecie, w którym korupcja wśród korporacji międzynarodowych jest czymś na porządku dziennym. Naruszenia praw człowieka dokonywane są także przez korporacje i właśnie je należałoby zmusić do ich przestrzegania" - podkreśliła.
Szirin Ebadi otrzymała Pokojową Nagrodę Nobla w 2003 r. za wysiłki na rzecz demokracji i praw człowieka, zwłaszcza kobiet i dzieci.
Ukończyła prawo na Uniwersytecie Teherańskim. W latach 1975-79 jako jedna z pierwszych kobiet sędziów w tym kraju była przewodniczącą miejskiego sądu w Teheranie. Po rewolucji islamskiej 1979 r. zmuszono ją do ustąpienia.
W 1992 r. założyła własną praktykę i została adwokatem. Reprezentowała w sądach irańskich wielu przedstawicieli opozycji. Działała też w obronie praw uchodźców. Od czerwca 2009 r. przebywa na uchodźstwie w Wielkiej Brytanii z powodu nasilających się prześladowań krytyków reżimu w Iranie. W 2004 r. znalazła się na liście 100 najbardziej wpływowych kobiet świata magazynu "Forbes".(PAP)
pj/ mok/ mow/
Rośnie zagrożenie dla miejscowego ekosystemu i potencjalnie - dla globalnego systemu obiegu węgla.
W lokalach mieszkalnych obowiązek montażu czujek wejdzie w życie 1 stycznia 2030 r. Ale...
- poinformował portal Ukrainska Prawda, powołując się na źródła.