Instytut Niepokalanej Matki Kościoła obchodzi swój złoty jubileusz. Ewę Kusz, wywodzącą się z tej wspólnoty, a obecnie przewodniczącą Światowej Konferencji Instytutów Świeckich, Radio Watykańskie zapytało, czym są instytuty świeckie w Kościele.
- A zatem w instytucie są także członkinie z innych krajów... E. Kusz: Tak, jesteśmy na Słowacji i tam członkiniami są Słowaczki; jesteśmy w Niemczech, gdzie obok Niemek są także Polki posługujące w centrum Ruchu Światło-Życie w Carlsbergu. Na Ukrainie jest jedna Polka i jedna Ukrainka. Oprócz tego jesteśmy na misji w Brazylii. - Jubileusz jest też czasem podsumowania. Ksiądz Blachnicki mówił o Waszej wspólnocie jako o darze. A czym dla Was jest ten jubileusz? E. Kusz: Dla nas jubileusz jest przede wszystkim czasem wdzięczności. Najpierw za założyciela, bo bez niego nie istniałybyśmy, potem – za te pierwsze współzałożycielki, z których trzy jeszcze żyją: Zuzanna Podlewska, która jest w Lublinie, Dorota Seweryn, która jest w Krościenku, i Gizela Maria Skop, która jest w Carlsbergu. Także za kolejne pokolenie wraz z aktualnymi kandydatkami, bo one dają dynamikę instytutowi. Jest to również czas refleksji nad tym, czy jesteśmy wierne. W jednym z listów ks. Blachnicki pisał o aktywnej wierności, o tym, żeby zawsze umieć odczytywać znaki czasu. Pragnął dla instytutu, by nie uległ stagnacji! Zadajemy sobie pytanie: czy jesteśmy zdolne do odczytywania ciągle znaków czasu? W liście z okazji jubileuszu, przysłanym przez abp. Józefa Życińskiego, który zatwierdzał nas na prawie diecezjalnym, ucieszyło mnie to, że on sam od siebie napisał, iż działamy właśnie tam, gdzie jesteśmy potrzebne, że umiemy odczytywać znaki czasu. Bardzo mnie ucieszyła ta ocena pasterza, dokonana niezależnie od nas. - Wspólnota powstała w liturgiczną wigilię Zesłania Ducha Świętego w jakiś sposób na te znaki czasu jest otwarta. Wspomnieliśmy o kandydatkach. Skąd przychodzą? Czy tylko z oaz? Ile ich jest? E. Kusz: Zasadniczo z ruchu oazowego, chociaż zdarzają się osoby, które wcześniej nie miały z nim do czynienia. Co roku zgłaszają się trzy-cztery osoby. - Czy odbywają początkową formację w postulacie, nowicjacie? Jak to wygląda? E. Kusz: Przychodzą kandydatki albo do życia wspólnego, albo do życia indywidualnego. Czas kandydatury zasadniczo przeżywają w środowisku, z którego pochodzą. Czyli nie ma jakiegoś szczególnego miejsca, w którym dokonuje się formacja. Każda osoba na etapie kandydatury i formacji wstępnej, czyli do momentu pierwszych ślubów, ma przydzieloną formatorkę – osobę, która ją prowadzi i z którą się co miesiąc spotyka. Podobnie zresztą wszystkie członkinie instytutu żyjące indywidualnie spotykają się w konkretnej grupie formacyjnej, też raz w miesiącu. Jeśli chodzi o kandydatki do życia wspólnego, włączają się one w rytm spotkań grup, z którymi mieszkają. Poza tym trzy-cztery razy w roku mają miejsce wspólne spotkania wszystkich osób między okresem kandydatury a pierwszymi ślubami. To jest najczęściej związane z konkretnym tematem, ale też jest okazją do spotkania ze sobą. Nie ma zatem osobnego miejsca formacji. Odbywa się ona tam, gdzie kandydatki mieszkają, żyją i posługują.
Armia izraelska nie skomentowała sobotniego ataku na Bejrut i nie podała, co miało być jego celem.