Pomimo prześladowań, które trwają nieprzerwanie od połowy lat 50-tych, przetrwanie chrześcijaństwa i jego dynamiczny rozwój w Chinach jest cudem współczesnych czasów.
W prawej dłoni trzyma krzyż, który wznosi wysoko poprzez kraty balkonu, tym mężczyzną jest biskup John Han Dingxian, który zostanie zapamiętany przez swoich wiernych jako ten, który nigdy się nie poddawał i walczył do końca o wiarę w Jezusa będąc wierny Stolicy Apostolskiej. Jego porywacze czekali do dnia, gdy biskup znajdzie się na łożu śmierci we wrześniu 2007 roku, ażeby zadać swój ostateczny cios. Świadomi tego, że biskup umiera, ludzie władzy nalegały na oprawców, aby w godzinę śmierci biskupa nie było przy nim nikogo, komu był on oddany przez całe swoje życie. Po tym jak biskup Han odszedł do Pana (według raportu zmarł w wyniku raka płuc), jego szczątki zostały skremowane, a następnie pod osłoną nocy przeniesione na cmentarz komunalny. Ten człowiek, który spędził 30 lat swojego życia w więzieniu (włączając w to ostatnie 10 lat życia w areszcie domowym), nigdy nie został zastraszony przez reżim. W kilka tygodni po jego śmierci, kiedy Pomoc Kościołowi w Potrzebie odwiedziło diecezję biskupa Hana, jego wierni cały czas byli wstrząśnięci i przeniknięci nieutulonym żalem. Znaczna liczba osób opłakująca biskupa nad jego grobem została ograniczona przez władze do minimum, rzekomo z powodów bezpieczeństwa. Jeden z wiernych, z którym rozmawialiśmy, powiedział: „Jesteśmy tak bardzo zmęczeni tymi aktami represji i prześladowań". Ale zaraz z uśmiechem dodał: „Cierpienia tych czasów są niczym w porównaniu do Chwały Bożej". Biskup Han jest tylko jednym z wielu duchownych i świeckich więzionych za wiarę w Chinach, którzy domagają się poszanowania wolności religijnej jako naczelnej zasady prawa każdego obywatela. Tak jak jeden z księży powiedział: „Najlepszą rzeczą jaka możecie dla nas zrobić jest modlitwa. Proszę, módlcie się, abyśmy nie tracili wiary, abyśmy nigdy nie przestali ufać Panu". Nowy kamień węgielny wiary Stojąc w środku nowo wybudowanego kościoła w odległym zakątku południowo-zachodnich Chin, starszy mężczyzna patrzy z zachwytem. Oto ma szansę zaprezentować gościom z Zachodu nowy kościół. Trzymając rączkę swojej 3-letniej wnuczki przechadza się wzdłuż bocznej nawy i krocząc ku nam mówi: „Nigdy nie wierzyliśmy, że dożyjemy dnia, kiedy będziemy mieli swój własny kościół. Chociażby jeden tak ładny jak ten. Jestem taki szczęśliwy. Pamiętam takie jedne Święta Bożego Narodzenia, kiedy jako młody nauczyciel zaaranżowałem wcześniejsze wyjście ze szkoły, aby móc uczestniczyć we Mszy świętej. Następnego dnia, kiedy przyszedłem do pracy, okazało się, że zostałem z niej zwolniony". Wiele zmieniło się w tej prowincji Guangxi, gdzie chrześcijanie znacznie mniej doznają cierpień niż w innych częściach kraju. A to dzięki poprawie relacji między Kościołem a władzami. Wierni tej prowincji czczą pamięć biskupa Menga, który zmarł w wieku 103. lat w 2007 roku. Zdumiewający wiek jak na osobę, która spędziła ponad 30 lat swego życia w więzieniu. Po tym jak biskup Meng został uwolniony rozpoczął pracę ewangelizacyjną chodząc po gospodarstwach rolnych i fabrykach, by przyciągać ludzi do kościoła. Znicz wiary biskupa Menga został przekazany biskupowi Johnowi Baptistowi Tanowi, który był jego wielkim zwolennikiem. Mając nieco powyżej 40. lat biskup Tan buduje nową katedrę ze środków otrzymanych częściowo jako rekompensatę za poprzednią katedrę, która została zajęta przez komunistów i przerobiona na hotel. W diecezji, w której rocznie dokonuje się około 1000 nawróceń, budowa katedry jest tylko jednym z wieku planów biskupa Tana, których realizacja ma pomóc Kościołowi podnieść się z wielu lat przymusowej, potajemnej działalności. „Jest tyle rzeczy do zrobienia a my w naszych działaniach możemy posuwać się do przodu bardzo powoli" - mówi biskup Tan. „Fakt, że Kościół może się rozwijać i pracować zawdzięczamy ponad wszystko naszemu Bogu, ale również dzięki nieustannemu wsparciu i modlitwie naszych dobroczyńców i przyjaciół od wielu już lat".
W kilkuset kościołach w Polsce można bezgotówkowo złożyć ofiarę.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.