Włochy kontra prostytucja

Centroprawicowy rząd chce zalegalizować domy publiczne i karać za prostytuowanie się na ulicy. I w ten sposób pozbyć się wielu imigrantek, bo dziś połowa prostytutek to cudzoziemki - pisze Gazeta Wyborcza.

Walka z uliczną prostytucją była jednym z głównych punktów programu wyborczego centroprawicowej koalicji Silvia Berlusconiego, która przejęła władzę po kwietniowych wyborach parlamentarnych. Berlusconi obiecywał walkę z nielegalną imigracją i wzrostem przestępczości, który przypisuje się cudzoziemcom. A to właśnie prostytutki ze wschodniej Europy i z Afryki są uważane przez wielu Włochów za podporę światka przestępczego. - Same kradną, kryją złodziei. Wystają na ulicach w centrum Rzymu, a dzieci na to patrzą. Handlują narkotykami - przekonują mieszkańcy domów przy via Salaria w Rzymie, gdzie prostytuują się głównie Ukrainki, Mołdawianki i Polki. Były centrolewicowy minister spraw wewnętrznych Giuliano Amato mawiał, że "gotuje mu się krew", kiedy widzi skandal z ulicy Salaria. - Ale nie zrobił nic, żeby temu zapobiec - wytykają mu dziś prawicowi krytycy. Włoski rząd pracuje teraz nad "pakietem bezpieczeństwa", czyli ustawami wymierzonymi m.in. w pracujących na czarno nielegalnych imigrantów. Ma on zostać wprowadzony najprawdopodobniej przed końcem czerwca. Podwyższa o jedną trzecią karę za wykroczenia popełnione podczas nielegalnego pobytu (np. wyrok roku więzienia będzie wydłużany dla imigranta o cztery miesiące), przewiduje też konfiskatę mieszkań wynajmowanych na czarno nielegalnym imigrantom oraz do trzech lat więzienia dla właściciela lokum. W rządzie trwa dyskusja nad najdotkliwszym przepisem, czyli wprowadzeniem kary od pół roku do czterech lat więzienia za nielegalny pobyt we Włoszech. Przed kilkoma dniami kilku wpływowych polityków koalicji rządzącej zaproponowało wprowadzenie do pakietu kar za prostytuowanie się na ulicy. - To nie wystarczy. Samo oczyszczanie ulic nic nie da. Proponuję zalegalizować domy publiczne, poddać je kontroli państwa i zamknąć w wybranych kwartałach. To zwiększy bezpieczeństwo naszych obywateli, a korzystającym z usług polepszy warunki sanitarne - ogłosił przedwczoraj szef włoskiego MSW Roberto Maroni. Obecnie we Włoszech pracuje co najmniej 70 tys. prostytutek, z czego 30 proc. na ulicach. Połowa kobiet zarabiających na życie płatnym seksem to niepełnoletnie cudzoziemki, które są często wykorzystywane lub zmuszane do niewolniczej pracy przez pośredników. - Wreszcie! Niech żyje minister Maroni! Chcemy do burdeli, bo chcemy ludzkich warunków pracy. Koniec z mafią, koniec z policjantami, którym musimy się opłacać! - mówiła 23-letnia Claudia z ulicy Kolumba odpytywana wczoraj przez rzymskich dziennikarzy. Czy propozycja Maroniego ma szanse na poparcie całego rządu Berlusconiego? Prawicowa działaczka Daniela Santanche, która już od maja zbiera podpisy pod apelem o referendum w sprawie legalizacji domów publicznych, twierdzi, że popiera ją większość Włochów, ale w wyborach jej partia zebrała tylko kilka procent. - Nie wiem, jak na propozycję Maroniego zareaguje opinia publiczna. Faktem jest, że w wielu krajach to działa - mówił wczoraj szef MSZ Franco Frattini. Jednak kilku polityków rządzącej koalicji już wczoraj zdystansowało się od Maroniego w obawie przed wyborcami i Kościołem. Włoskim pionierem walki z uliczną prostytucją jest centrolewicowy burmistrz Padwy Flavio Zanonato, który w ub. roku wprowadził mandaty w wysokości 50 euro dla klientów zatrzymujących przed prostytutkami samochody na ulicach miasta. Wywołało to protesty kobiet, a nawet klientów, którzy urządzili demonstrację uliczną przeciw burmistrzowi. Dziś Zanonato przyznaje, że same mandaty są nieskuteczne, i z entuzjazmem popiera projekt legalizacji domów publicznych przy jednoczesnym karaniu ulicznych prostytutek. - Projekt Maroniego jest świetny. Leży też w interesie kobiet padających ofiarą nielegalnych ulicznych stręczycieli - przekonuje Zanonato. Domy publiczne, nazywane "domami zamkniętymi", były we Włoszech legalne do 1959 r., kiedy parlament zdelegalizował wszelkie formy pośrednictwa w prostytucji. Dziś we Włoszech (podobnie jak w Polsce) nie jest przestępstwem samo prostytuowanie się ani korzystanie z płatnego seksu. Ale prawo ściga pośredników nakłaniających do prostytucji lub czerpiących z niej zysk.

«« | « | 1 | » | »»
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Autoreklama

Autoreklama

Kalendarz do archiwum

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
26 27 28 29 30 31 1
2 3 4 5 6 7 8
9 10 11 12 13 14 15
16 17 18 19 20 21 22
23 24 25 26 27 28 29
30 1 2 3 4 5 6
27°C Wtorek
dzień
28°C Wtorek
wieczór
24°C Środa
noc
22°C Środa
rano
wiecej »