Za 20 lat Polskę czeka katastrofa demograficzna - alarmują w specjalnym raporcie doradcy premiera Donalda Tuska.
Wskaźnik dzietności w naszym kraju obecnie wynosi 1,23 a przy najbardziej optymistycznych prognozach, w 2030 roku ma sięgnąć 1,6, co i tak nie gwarantuje zastępowalności pokoleń. W kraju będzie wówczas aż 2 mln osób powyżej 80 roku życia. By zapobiec załamaniu się systemu emerytalnego, już teraz potrzebny są długofalowa polityka prorodzinna zachęcająca młode pary do posiadania więcej niż jednego dziecka. Według raportu przygotowanego przez zespołu doradców strategicznych premiera pt. „Wyzwania demograficzne. Elementy diagnozy, przesłanki rekomendacji” najbliżej uzyskania wskaźnika urodzeń gwarantującego zastępowalność pokoleń jest Islandia (niewiele powyżej 2), za nią są takie państwa jak USA i Nowa Zelandia (2,0), potem Francja i Irlandia (ok. 1,8). Polska (ze wskaźnikiem 1,23) znajduje się w grupie z państwami takimi jak Niemcy, Słowacja, Węgry, Włochy, Hiszpania czy Grecja. Współczynnik dzietności w naszym kraju zmniejszał się konsekwentnie od 2000 do 2006 i to zarówno w miastach, jak i na wsi – tu w ciągu sześciu lat spadł z 1,6 do 1,4. W miastach po gwałtownym spadku w latach 2002-2003, wskaźnik nieco wzrósł, ale nadal wynosi jedynie 1,1. Najwięcej dzieci rodzi się na Pomorzu, Mazurach, nieźle jest też na Podlasiu, Mazowszu, w Lubelskiem i na Podhalu. Najmniej dzieci rodzi się na Śląsku. Znacznie podwyższył się wiek kobiet, które rodzą pierwsze dziecko. Statystycznie wynosi on co najmniej 28 lat i to także wśród mieszkanek wsi. Maleje też liczba małżeństw, które decydują się na 3. i 4. dziecko. Autorzy raportu przewidują, że w 2030 roku liczba Polaków powyżej 80 roku życia będzie wynosiła 2 mln. Wzrośnie więc zapotrzebowane na usługi opiekuńcze. Co gorsza w Polsce bardzo niski jest wskaźnik zatrudnienia osób powyżej 50 i 55 roku życia, w innych krajach Unii Europejskiej zauważa się już tendencję odwrotną – zatrudniania osób w wieku 50+. W raporcie zwraca się też uwagę na wzrost urodzeń dzieci, których rodzice nie są małżeństwem. „Może to oznaczać początek zjawiska deinstytucjonalizacji rodziny” – podkreślają autorzy dokumentu. Według danych przedstawionych w raporcie, liczba dzieci ze związków pozamałżeńskich w Polsce jest jeszcze, mimo wzrostu, stosunkowo mała (ok. 19 proc., w miastach ok. 21 proc.). Najwięcej pozamałżeńskich urodzeń jest w Estonii - ponad 56 proc. - Szwecji i Bułgarii (ok. 50 proc.), na Słowenii i Łotwie czy w Danii (powyżej 40 proc.).
W kilkuset kościołach w Polsce można bezgotówkowo złożyć ofiarę.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.